poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 66

Przeczytaj notkę na końcu rozdziału.

Zayn
Jestem tutaj dopiero drugi dzień, a już mam serdecznie dosyć tego szpitala. Krew pobierali mi już chyba z pięć razy. Do tego co chwilę ciągają mnie na jakieś badania i nie wiadomo jeszcze co. Ostatecznie to wszystko potwierdziło, że mam tą cholerną astmę. Na moje szczęście okazało się, że to początkowe stadium i mam duże szanse na wyleczenie, pod warunkiem, że codziennie będę zażywał leki. To ostatnie jest bardzo wątpliwe, bo ja jakoś nie specjalnie pamiętam o takich rzeczach. No, ale będę musiał się chyba postarać, bo nie chcę do końca życia być "kaleką" i przy najmniejszym wysiłku narażać życie.
W dodatku leżę tutaj sam i nawet nie mam z kim porozmawiać. Na szczęście za chwilę ma przyjść Kimberly, wiec chociaż a chwilę zabije tą nudę. Najchętniej to bym teraz wstał z tego łóżka i wyszedł stąd zapalić, bo czuję się już dużo lepiej. No ale nie bo "Ma pan wstrząśnienie mózgu, nie możemy pana wypuścić" bla bla bla.
Usiadłem, by napić się wody,ło łóżka, kiedtudrzwi od sali się otworzyły, a do środka weszła Kim.
-Cześć- powiedziała uśmiechając się szeroko, po czym podeszła do mnie i delikatnie pocałowała mnie na powitanie.
-Jak się dzisiaj czujesz?- zapytała siadając obok mnie.
-Dziś już lepiej jak widzisz- powiedziałem uśmiechając się. Naprawdę czułem się o niebo lepiej. Wczoraj ledwo mówiłem i nie mogłem się ruszać, a dziś jest już okej.
-Ty zdrowiej szybko, bo tam Niall już się nie może doczekać, kiedy wrócimy.
-Wiem rozmawiałem z nim. Ale nie ciesz się tak, jemu wcale nie chodzi o nas, tylko marzy mu się jakaś impreza- zaśmiałem się.
-Załóżmy, że jednak to na nas czeka- również się zaśmiała- A właśnie, co mówił lekarz? Wiesz, kiedy cię wypuszczą?
-Na razie robią mi masę badań, sam nie wiem nawet na co. Najchętniej to wyszedł bym stąd teraz, ale muszę zostać jeszcze na obserwacji- postanowiłem na razie pominąć fakt, że lekarze wykryli u mnie astmę. Nie chcę żeby Kim się martwiła, a co gorsza myślała, że staję się chory, bezużyteczny i miękki.
-Tak bardzo chciałabym już wrócić z tobą do domu- powiedziała i przytuliła się do mojego torsu.
-Ja też. Spać razem z moją dziewczyną w cieplutkim, wygodnym łóżku, a nie w jakiejś szpitalnej sali. Jak tylko stąd wyjdę musimy to nadrobić- powiedziałem uśmiechając się na samą myśl o tym co będzie się działo.
Nagle drzwi od sali otworzyły się, przerywając naszą rozmowę.
-Zapukać to nie łaska?- rzuciłem trochę wkurzony.
-No co ty Malik, jesteśmy przecież kumplami- w pomieszczeniu zobaczyłem Simona i momentalnie cały się spiąłem. Kim chyba to wyczuła, bo posłała mi pytające spojrzenie.
-Po co tutaj przyszedłeś?- starałem się utrzymać naturalny ton głosu.
-Odwiedzić mojego kumpla- zbliżał się coraz bardziej, mierząc wzrokiem Kimberly.
-Kim mogłabyś zostawić nas na chwilę samych?- zwróciłem się do mojej dziewczyny, gładząc jej dłoń.
-No dobrze. Przynieść ci coś do picia czy cos?- zapytała jeszcze.
-Nie, dziękuję- posłałem jej uśmiech, a ona opuściła pomieszczenie.
-Ładna dziewczynka- powiedział z cwaniackim uśmieszkiem, który sprawił aż cały się zagotowałem.
-Nawet na nią nie patrz. Jeśli tylko ją dotkniesz, to przysięgam, nie ręczę za siebie- warknąłem.
-Spokojnie, jak będziesz współpracować, to nic się nikomu nie stanie.
-Przestań pieprzyć i mów czego chcesz i po co tutaj znowu przylazłeś?
-No właśnie, już po raz drugi musiałem się do ciebie fatygować.
-Powiedziałem ci chyba, że oddam ci tą kasę, więc spadaj już stąd.
-Ja właśnie w tej sprawie. Twój dług ciągle rośnie Zayn- zaśmiał się.
-Co? Powiedź lepiej ile chcesz...
-Po dokładnych obliczeniach, stwierdziłem, że 100 tysięcy powinno wystarczyć. Ale pamiętaj Malik z każdym dniem dług się powiększa.
-100 tysięcy?! Chyba cię pojebało?! Nie dam tyle kasy za takiego rzęcha, który się rozjebał na pierwszej lepszej latarni- podniosłem ton głosu, bo teraz to mnie wkurzył. Co on sobie myśli?! Że jak ma ze sobą kolesi, to może mnie naciągać dupek jeden.
-Oj zapłacisz, zapłacisz- zaśmiał się- No chyba, że chcesz żebym się tymczasowo zajął twoją dziewczyną- o nie, nie pozwolę skrzywdzić Kim.
-Trzymaj się od niej z daleka- warknąłem.
-W takim razie jutro czekam na kasę. Znasz konto prawda...
-Spieprzaj stąd!
-Nie denerwuj się tak, już idę. Pozdrów ode mnie Kimberly- jeszcze raz cwaniacko się zaśmiał i w końcu wyszedł.
Co za dupek! A ja myślałem, że jesteśmy kumplami... Oj Zayn przecież wiesz, że osobom w "tej branży" nie wolno ufać- zakpiła moja podświadomość. Dobra mogłem się tego spodziewać. Sam przecież zachowywałem się podobnie...
Ale co ja mam teraz zrobić. Nie mam przy sobie aż tyle kasy. Wszystkie moje pieniądze zostały w Miami. Wziąłem ze sobą jedną kartę, a na niej mam tylko kilka tysięcy. Nie zdążę z załatwieniem tej kasy do jutra. Ale nie mogę przecież pozwolić na to, żeby Simon skrzywdził Kim. Kurwa Malik czy ty zawsze musisz wpakować się w jakieś gówno...
-Zayn wszystko w porządku? Kim był ten facet?- do sali weszła Kimberly i od razu zasypała mnie pytaniami. Wiedziałem, że tak będzie. Teraz wypadało by jej wszystko wyjaśnić. Oczywiście nie będę wspominał o tym, że grozi jej niebezpieczeństwo, bo wpadłaby w panię i nie wiadomo jakby to mogło się skończyć.
-Zayn, słyszysz mnie?- no tak na chwilę się wyłączyłem.
-Tak, tak. Zamyśliłem się tylko- wymusiłem lekki uśmiech.
-Wyjaśnisz mi o co tu chodzi? Kim był ten facet i czego chciał? Spiąłeś się na jego widok...
-Dobrze, posłuchaj mnie uważnie- powiedziałem, a ona usiadła na łóżku obok mnie- To był Simon. Ten od którego pożyczyłem samochód w tamtą noc. Rozbiłem je i teraz on żąda ode mnie 100 tysięcy jako zapłaty. Muszę mu zapłacić do jutra- wyjaśniłem.
-Ile?- wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia- Zapłacisz mu?
-Nie mam innego wyjścia. Groził mi...- ostatnią część powiedziałem nieco ciszej.
-Musisz iść z tym na policję- wypaliła od razu.
-To ostatnia rzecz o jakiej w ogóle bym pomyślał. Zapłacę mu i koniec. Inaczej to mogłoby się źle skończyć. Nie wiesz jak to jest obracać się w takim towarzystwie. Ja kiedyś też taki byłem i dobrze wiem, co się stanie jak Simon nie dostanie kasy...
-Och Zayn...- powiedziała ciszej i przytuliła się do mnie. Ja również objąłem ją ramieniem. Ona musi stąd uciekać. I to szybko.
-Kim, musisz wracać do Miami- powiedziałem odrywając się od jej ciepłego ciała.
-Nie zostawię cię tutaj samego i to w dodatku teraz- zaprotestowała.
-Poradzę sobie i będę przynajmniej pewny, że nic ci nie grozi.
-No nie wiem. A jeśli będziesz mnie potrzebował... boję się Zayn- wszeptała.
-Nie bój się. Kup bilet na najbliższy lot do Miami, leć do domu i czekaj tam na mnie. Wszystko będzie dobrze- posłałem jej pokrzepiający uśmiech.
-Kocham cię- szepnęła i wpiła się w moje usta. Odwzajemniłem pocałunek, pocierając kciukiem jej policzek.
-Musisz iść Kimberly- powiedziałem, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
-Przyjdę jeszcze wieczorem i przyniosę ci twoje rzeczy, bo muszę się wymeldować z hotelu.
-Dobrze. Pamiętaj Kim wszystko będzie dobrze, kocham cię- starałem się ją jakoś no nie wiem pocieszyć? Pożegnaliśmy się jeszcze a dziewczyna wyszła zamykając za sobą drzwi.
Dobra teraz myśl Zayn. Musisz skądś wytrzasnąć do jutra 100 tysięcy... Wiem! Niall! On jest moją ostatnią nadzieją. Szybko wziąłem swój telefon i wybrałem numer do blondyna. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Cześć kaleko- zażartował od razu.
-Kaleką to ja dopiero mogę zostać, jeśli mi nie pomożesz- powiedziałem poważnym tonem.
-No dobra to zabrzmiało groźnie. Co się stało?
-Wiszę takiemu jednemu staremu "koledze" 100 tysięcy, a nie mam tyle przy sobie. Do jutra nie zdążę aż tyle wypłacić z tego cholernego banku- mówiłem nerwowo.
-Czy to ten jeden z tamtych twoich znajomych?- zapytał, a ja tylko odpowiedziałem mruknięciem- Oj Zayn, ty to się zawsze w coś wpakujesz... Ile ci wysłać?- to się nazywa prawdziwy przyjaciel...
-Mam trochę przy sobie, więc 80 wystarczy. Obiecuję, że oddam ci wszystko jak tyko wrócę.
-Nie ma sprawy stary.
-Kurde Horan, który to już raz ratujesz mi dupę?
-A no było tego trochę- zaśmiał się.
-Dobra, jeszcze raz dzięki i do zobaczenia. Daj znać, jak przelejesz mi kasę.
-Jasne, narka. I lepiej żebym zobaczył cię żywego...- powiedział i zakończył połączenie.

Kimberly
Wyszłam od Zayna i od razu do moich oczu napłynęły łzy. Tak strasznie się boję, że aż cała się trzęsę. Wiem do czego ci ludzie są zdolni i raczej nie chciałabym żeby którekolwiek z nas się o tym przekonało.
Wolałabym być teraz z Zaynem, ale czuję, że on wie co mówi i chce dla mnie jak najlepiej. Przynajmniej nie będę mu przeszkadzała i miejmy nadzieję, że jakoś sobie poradzi. Musi...
Opuszczając budynek szpitala postanowiłam zadzwonić do Pheobe. Muszę jej o wszystkim opowiedzieć i przeprosić za moje ostatnie zachowanie. Miejmy tylko nadzieję, że mnie wysłucha. Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i wybrałam odpowiedni numer. Niestety moja przyjaciółka nie odebrała. Istnieją więc dwa wytłumaczenia. Albo jest czymś zajęta, albo wcale nie chce ze mną gadać. Z nadzieją, że to jednak ta pierwsza opcja wsiadłam do taksówki.
-Dzień dobry- powiedział z uśmiechem starszy taksówkarz i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że to ten sam pan co wiózł mnie tutaj jak Zayn trafił do szpitala.
-O dzień dobry- odpowiedziałam i również lekko się uśmiechnęłam.
-I jak, wyjaśniło się co z pani chłopakiem?- zapytał. W przypadku każdej innej osoby pomyślałabym pewnie, że jest wścibska i to nie jej sprawa, ale tego mężczyznę polubiłam. Nie znam nawet jego imienia, ale czuję, że mogę mu zaufać.
-Tak, niestety miał groźny wypadek, ale teraz czuje się już dobrze- odpowiedziałam.
-Na szczęście...
Rozmawialiśmy przez całą drogę do hotelu. Dowiedziałam się, że mężczyzna ma na imię Greg i, że kiedyś pracował w bibliotece, ale jak to on powiedział "Ludzie w tym mieście częściej jeżdżą taksówkami, niż czytają książki" i musiał zmienić pracę. Opowiedział mi także swoją nie do końca wesołą historię życiową: Greg miał kiedyś żonę z którą bardzo chciał mieć dzieci. Ona jednak nie zgadzała się i przez to rozstali się. Na szczęście niedawno spotkał inną kobietę, która również rozwiodła się z mężem i ma córkę, więc w końcu oboje są szczęśliwi.
Na prawdę bardzo go polubiłam. Przez naszą rozmowę chociaż na chwilę mogłam zapomnieć o problemach, a no i droga do hotelu minęła mi bardzo szybko mimo korków. Wysiadając z taksówki zapłaciłam za kurs i pożegnałam się z mężczyzną, bo pewnie już nigdy więcej się nie spotkamy.
Kiedy wyszłam do swojego pokoju była już 16. Od razu włączyłam komputer, który miałam ze sobą i zaczęłam przeszukiwać najbliższe loty do Miami. W końcu trafiłam na jutrzejszy i jakimś cudem udało mi się kupić bilet. Zdziwiłam się, bo to całe poszukiwanie zajęło mi ponad godzinę. W końcu jednak zamknęłam komputer i powoli zaczęłam pakować wszystkie moje i Zayna rzeczy, bo samolot miałam jutro o 11. Doszłam do wniosku, że walizkę Mulata zawiozę już jutro, bo w szpitalu odwiedziny są tylko do 18:30, ale jest już prawie 18, a ja jestem dopiero w połowie pakowania. Postanowiłam napisać chłopakowi smsa, że jednak nie dam rady dziś przyjechać, tylko wpadnę jutro przed samym wyjazdem. Ja w ogóle jestem pod wrażeniem tego, jak on zmieścił te wszystkie rzeczy tylko w jednej torbie. Nigdy nie uda mi się tego wszystkiego tak ułożyć. Kilka jego ciuchów będę musiała włożyć do swojej walizki i zabrać z sobą do Miami.
Zasuwałam właśnie torbę, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Ucieszyłam się, bo na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie mojej przyjaciółki.
-Halo?- odebrałam i założę się, że usłyszała w moim głosie radość.
-Cześć Kim, dzwoniłaś- jej ton był jednak dziwnie obojętny. No, ale nie ma się co dziwić.
-Tak... chciałam cię przeprosić. No wiesz za to jak się ostatnio zachowałam. Chcieliście mi pomóc, a ja was olałam. Przepraszam.
-Nawet nie wiesz, jak się wtedy wkurzyłam. Ale szczerze to bardziej zrobiło mi się przykro- wyznała.
-Wiem, wiem nie powinnam się tak zachowywać. Głupio mi teraz.
-Dobra już okej. Mów lepiej jak tam spotkanie z Malikiem.
-Niezbyt dobrze...- zaczęłam, ale nawet nie pozwoliła mi dokończyć.
-Znowu ci coś zrobił?!- dopytywała zdenerwowana.
-Nie, nie. Jest w szpitalu. Miał wypadek w tą noc, której ja kompletnie nie pamiętam.
-Co? Czekaj? Jeśli on jest w szpitalu, to gdzie ty jesteś?
-W hotelu. Ale jutro mam samolot do Miami- wyjaśniłam.
-Dobra, ja może lepiej odpuszczę, bo kompletnie tego nie ogarniam.
-Nie musisz. Ważne, że już między nami okej, nie?
-Tak, tak pewnie- w tym momencie aż kamień spadł mi z serca.

***
Następnego ranka zostałam obudzona przez budzik, który specjalnie nastawiłam na 8 rano. Szybko wstałam z łóżka i z przygotowanymi wczorajszego dnia ubraniami poszłam do łazienki. Załatwiłam się, po czym wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. Kiedy byłam gotowa wyszłam z łazienki. Wzięłam wszystkie walizki i w końcu opuściłam pokój. Gdy zeszłam do recepcji wymeldowałam się i oddałam klucz do pokoju. Opuściłam hotel i zatrzymałam przejeżdżającą taksówkę. Jak się spodziewałam nie była to taksówka Grega. Usiadłam więc z tyłu i w ciszy oczekiwałam końca trasy. W końcu samochód zatrzymał się pod szpitalem. Zapłaciłam należną sumę i poszłam w stronę głównego wejścia. Dotarłam do sali Zayna i bez pukania weszłam do środka. Niestety nikogo nie było w środku. Na korytarzu spotkałam jednak pielęgniarkę.
-Przepraszam, gdzie jest chłopak, który leżał na tej sali?- zapytałam.
-Jest na badaniach- wyjaśniła.
-Czy długo to jeszcze potrwa?
-Pewnie jeszcze jakąś godzinę? Nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie.
-Dobrze, dziękuję- powiedziałam, a kobieta odeszła. Kurde... że też akurat teraz musieli go zabrać na badania. Nie mogę tyle czekać bo spóźnię się na samolot. Jedyne co mi pozostało to napisać dla niego karteczkę. Wróciłam do sali Zayna i zaczęłam pisać. Na szczęście pielęgniarki dały mi kawałek papieru. " Muszę iść na samolot, kartę zostawiłam w torbie. Strasznie cię kocham." Nabazgrałam i położyłam kartkę na poduszce po czym zakryłam ją kołdrą.
Po kilkunastu minutach byłam już na lotnisku. Stałam właśnie w kolejce do odprawy, kiedy poczułam na swoim ramieniu czyjeś ręce. Odwróciłam się i zobaczyłam Simona- tego "kumpla" Zayna. Od razu po plecach przeszły mi ciarki.
-A gdzie ty się wybierasz ślicznotko? Już nas opuszczasz? Zabawa się jeszcze nie zaczęła- powiedział cwaniackim tonem, a ja aż cała zesztywniałam. Bałam się. Nie wiadomo co takiemu może strzelić do głowy.
                                                                                                  
Witamy wszystkich!
A więc przybywamy z nowym rozdziałem.

Mamy dla Was informację.
Z racji tego, że statystyki w ostatnim miesiącu bardzo spadły, a komentarzy pod poprzednim rozdziałem jest jak kot napłakał (chociaż opowiadanie aktualnie ma 82 zarejestrowanych obserwatorów) zastanawiamy się nad zawieszeniem bloga do końca wakacji. Przypuszczamy, że wiele z Was być może wyjechało lub nie wchodzi tutaj z innej przyczyny dlatego Bally zaczęło umierać co bardzo nas smuci.
Do tego komentarze anonimów twierdzące, że stracimy wszystkich czytelników dodatkowo nie zachęcają do dodawania tutaj czegokolwiek. Musicie zapamiętać też to, że my także jesteśmy ludźmi i mamy wakacje, a pisanie jest naszą pasją, a nie obowiązkiem.
Ostateczną decyzje co do zawieszenia bloga podejmiemy w najbliższym czasie i poinformujemy Was o tym. Jeżeli coś się ruszy w statystykach bardzo prawdopodobne, że zostaniemy.

Tymczasem zapraszamy do czytania i obserwowania naszego nowego bloga One Moment bo dodałyśmy tam drugi rozdział. http://one-moment-harry-styles-ff.blogspot.com/2015/07/rozdzia-2.html
Oraz na Twittera, którego niedawno założyłyśmy @Girls_Almighty3 będziemy Was tam na bieżąco informować w sprawie blogów.


Jeśli szanujecie naszą pracę, włożoną w napisanie tego rozdziału, prosimy o zastawienie jakiegokolwiek komentarza.





40 komentarzy:

  1. Rozumiem was, wkońcu są wakacje :)
    Mam nadzieje że opowiadanie bedzie potem ciągnięte dalej :)
    Troche sie porobiło w opowiadaniu, juz nie umiem sie doczekac nastepnego!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam nie zawieszajcie opowiadania ! Codziennie zaglądam na bloga szukając nowego rozdziału. Ludzie tego nie czytają tylko dlatego że są wakacje ,a nie dlatego że robi się to nudne czy coś w tym stylu. Niecierpliwie czekam na next.
    Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem, wy także chcecie odpocząć w wakacje, to normalne. Ale nie zawieszajcie! Macie swoich stałych bywalców na blogu :) z niecierpliwością czekam na kolejny. Buziaczki :* :) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Prosze bardzo prosze nie zawieszajcie bloga!
    Rozdział jest super tak jak całe opowiadanie ♥♥♥♡♥♥♥
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem was, ale mam nadzieję, że mimo wszystko nie zawieśicie opowiadania :) Macie stałych czytelników,którzy z utęsknieniem czekają na nowy rozdział, chociaż może nie zawsze komentują każdy :) Ja tylko je czytam :D ale obiecuję poprawe :D od dzisiaj będę ładnie komciać ;) tylko zostańcie z nami! Ludzie wyjechali na wakacje i na pewno nie mają neta, bo tylko tak można wytłumaczyć dlaczego nie wchodzą na Bally :)
    Przysięgam, że jeśli Simon zrobi coś Kimberly to zgarnę patelnię (a już w kilku ff była używana XD), wejdę do opowiadania i mu przywalę :D Ma się trzymać od niej z daleka, chociaż sytuacja na lotnisku uświadcza mnie w przekonaniu, że będzie inaczej :/
    Czekam na next i oczywiście mam nadzieję zobaczyć go jeszcze w wakacje ;))
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział. Nie macie się co przejmować głupimi anonimowymi komentarzami. Po prostu ktoś zazdrości Wam mega talentu. :)
    Życzę weny:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Doskonale Was rozumiem,w koncu każdy ma wakacje i Wy piszecie z czystej ochoty :) jednak mam nadzieję ze opowiadanie będzie dalej trwało bo teraz to mnie zaciekawilyscie niesamowicie *.*
    Jest super dziewczyny,życzę wam mega duuuuużo weny i milego dnia :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zawieszajcie tego bo jakieś pojebane anonimy piszą jakieś głupoty rodział zajebisty i chyba troszeczke długi co nie mam nic przeciwko ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem ze anonim no ale tak wyszlo :( kocham was i zycze wam weny rozdzial jest meeeeggggaaaa

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiem ze anonim no ale tak wyszlo :( kocham was i zycze wam weny rozdzial jest meeeeggggaaaa

    OdpowiedzUsuń
  11. To nir sprawiedliwe COD LT ma ponad 70 kom a nie dodawala rozdzialu przez 3 mies a tu dziewczyny sa aktywne a maja tylko 18 kom??!!!?! Swiat schodzi na pdy

    OdpowiedzUsuń
  12. Prosze nie zawieszajcie tego bloga. Właśnie dlatego że mam wakacje to mogę to czytać bo mam czas :) bardzo proszeeee

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdy bedzie szkola nie bede miala czasu czytac bo mam problemy z mmatma i ledwo co zdalam wiec w tym riku musze sie postarac wiec nie zawiedzajcie bo tylko e wakacjr mam czas czytac

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie zawieszajcie bloga proooooooszę.Uwielbiam waszego bloga i zawsze czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.Jeśli chodzi o anonima to nie mam niestety konta (i nie widzę potrzeby żeby założyć) więc inaczej komentować nie mogę (przypuszczam że tak jak inne czytelniczki które komentują z anonima tak jak ja.Jeszcze raz proszę nie zawieszajcie bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże, cudo *.* aż żałuje, że mnie tyle nie było, ale już jestem i stwoerdzam, że to jest nadal świetne i kocham !!!!! zapraszam do mnie, bo mam wielki powrót : http://rabel-storry-hs.blogspot.com/ Pozdrawiam kochane i nie zmieniajcie nic! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Chce neextttt!!!😁 przyznam, że nie zawsze komentuje ale obiecuje poprawę 😊 a co do wakacji to korzystajcie😊 nie będziemy Wam przeciez rozkazywać na kiedy chcemy rozdział ale milo by było chociaż raz czy dwa razy na miesiąc coś dodać ale to już od Was zależy, a my- czytelniczki, będziemy cierpliwie czekać 😊

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieję że nie dojdzie do zawieszenia opowiadania bo jest cudowne i czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  18. to opowiadanie jest super nie zawieszajcie go :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam nadzieje, że pomimo małej liczby komentarzy (co na 100%
    zmieni się po wakacjach) nie zawiesicie tego bloga :)
    A co do rozdziału to świetny i jak zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
    Pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  20. Błagam nie zawieszajcie go... Ten blog jest cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  21. O ja jego bpski rozdzial kocgam was :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Proszę,nie zawieszajcie Bally.To jest moje ulubione opowiadanie!Jesteście super pisarkami.Udanych wakacji!Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie zawieszajcie.. Kocham tego bloga. Next xD

    OdpowiedzUsuń
  24. Meega *.*
    Byleby tylko Simon nic nie zrobił Kim... To byłaby masakra ;-;
    Dziękuję życzę weny i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie zawieszajcie bloga, to byłoby okropne! Ps. Rozdział świetny!!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Proszę nie zawieszajcie bloga.. Rozdział cudoo.. Opowiadanie jest świetne.!.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wakacje są rzecz jasna... Szczerze doskonale was rozumiem ale mimo wszystko nie zawiesz s jcie bloga... ;-; Wiem ze to wy podejmiecie decyzję ale bardzo was proszę przemyslcie to na spokojnie. Co do rozdziału rzecz jasna cudowny. Całe opowiadanie nadrobilam w dwa dni ;D Jedyne co to teraz boję się tego Simona. Nie chce by koszmar Kim się powtórzył :))) Serdecznie wąż pozdrawiam, buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  28. Boski rozdział kocham was :*

    OdpowiedzUsuń
  29. Po części was rozumiem i wgl bo wakacje to każdy chce odpoczynku ale nie zawieszajcir bloga bo go kocham a statystyki na pewno wzrosna po wakacjach :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobry rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tylko tyle!?!?!?!

      Usuń
    2. Każdy komentuje jak mu się podoba. Po co komentarze takiego typu I TYLKO TYLE. chcesz pisz więcej. Ważne że napisal/a coś a nie od razu po przeczytaniu opuścił /a bloga. Nie róbmy z takiego czegoś problemów ludzie

      Usuń
  31. Przepraszamu ze nie komentowalismy

    OdpowiedzUsuń
  32. kiedy rozdział?? ;/

    OdpowiedzUsuń
  33. Kiedy dodacie nowy rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  34. KOCHAM! I boję się jak cholera o Kim.. Mmm! Czekam na nowy rozdział dziewczyny.Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  35. ciekawe co się z nią stanie !! o,0

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetny rozdział, lecę czytać następny ❤

    OdpowiedzUsuń