Zayn
-Gdzie ja jestem? Co się stało?- zapytałem cichym i słabym głosem od razu, kiedy tylko złapałem kontakt z rzeczywistością.
-W szpitalu Zayn. Miałeś wypadek- odpowiedziała mi Kim opiekuńczym tonem, ciągle trzymając moją dłoń. Ale wypadek? I to taki, że skończyłem w szpitalu? To trochę do mnie nie podobne. Pamiętam, że wczorajszego wieczora- chyba wczorajszego, bo tak naprawdę nie wiem ile już tutaj leżę- zachowałem się znowu jak debil. Pamiętam okropną złość, która aż ze mnie kipiała. W sumie to byłem bardziej zdenerwowany na samego siebie niż na nią. Gdybym jej wtedy nie zostawiał do niczego takiego by nie doszło. Cały tamten czas zamęczały mnie myśli, że Kim wcale mnie nie kocha. Że zasługuje na kogoś lepszego ode mnie. Że jest ze mną tylko z litości i może ze strachu. Staram się być dla niej jak najlepszy, ale czasami mój wybuchowy charakter wygrywa i wszystko niszczy. Nie wiem już co mam robić. Może powinienem zakończyć nasz związek i już jej więcej nie ranić?
-Jak się czujesz kochanie?- moje przemyślenia przerwał słodziutki głosik Kim. Tak bardzo ją kocham, że gdy tylko ją widzę od razu wymiękam.
-W miarę dobrze, ale czy ty nie powinnaś być już w Miami?- zapytałem zachrypniętym głosem. Czy to w ogóle możliwe, że została tutaj ze mną mimo tego jak bardzo ją zraniłem?
-Powinnam, ale na szczęście pielęgniarka poinformowała mnie, że tutaj jesteś, no i nie mogłam cię tak zostawić- powiedziała lekko się uśmiechając.
-Przepraszam cię Kim...
-Nie musisz Zayn, ja też nie zachowałam się wczoraj najlepiej.
-Muszę, zachowałem się jak skończony idiota i do tego jeszcze cię uderzyłem... znowu. Wybacz mi proszę, kocham cię- powiedziałem zupełnie szczerze, a w moich oczach zebrało się odrobinę łez. Co ty Malik chyba się tutaj nie rozryczysz- prychnęła moja podświadomość. Próbowałem się jakoś ogarnąć tak by dziewczyna nie zauważyła moich zaszklonych oczu i chyba mi się udało bo jedynie mrugnęła kilka razy, a następnie złączyła nasze usta ze sobą.
-Ja ciebie też- powiedziała uśmiechając się. Mimowolnie i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Powiesz mi ile już tutaj leżę?- zapytałem w końcu, bo to pytanie mnie naprawdę nurtowało.
-Całą noc. A Ty może powiesz mi co się tak dokładnie stało? Pielęgniarka mówiła o jakimś samochodzie i, że może się tobą zająć policja. Boję się Zayn. Nie mogą cię zamknąć- widać było, że się martwiła.
-Może zacznę od początku- zacząłem, a na tylko pokiwała głową- Byłem taki wściekły, głównie na samego siebie, że musiałem się jakoś wyżyć. Szybka jazda od zawsze mi w tym pomagała. W sumie to samochody były na drugim miejscu zaraz po prochach, ale wiesz, że już nie biorę. Nie miałem tylko auta. Na szczęście przypomniało mi się, że znałem kiedyś takiego gościa co mieszka w Nowym Jorku. Trochę handluje, ale bardziej zajmuje się autami i nielegalnymi wyścigami. Miałem nadzieję, że nadal tutaj mieszka i skombinuje mi jakąś furkę. Zadzwoniłem do niego i powiedział, że pomoże staremu kumplowi w potrzebie. Pożyczył mi samochód i zanim się obejrzałem jechałem jakąś poza miejską drogą. Nie powiem, że była to przepisowa jazda, bo bym skłamał. Ale w końcu poczułem lekkie odprężenie. Nie zwracałem uwagi na to ile wypiłem. Wyciskałem z tego autka tyle ile się dało. Kiedy już się uspokoiłem i przemyślałem wszystko chciałem wrócić do miasta by oddać samochód. Niestety straciłem panowanie nad kierownicą no i później już nic nie pamiętam. Obudziłem się dopiero tutaj- wyjaśniłem wszystko tak jak było.
-Boże Zayn, wiesz jak ja się o ciebie martwiłam.
-Nie mów, że siedziałaś całą noc w hotelu i na mnie czekałaś?
-Wstyd się przyznać, ale nie. Zabalowałam i to nieźle. Pheobe i Spencer musieli mnie odprowadzać do domu, bo sama bym nie trafiła- wyznała, a ja mimowolnie się zaśmiałem.
-No to oboje mieliśmy ciekawą noc- skomentowałem.
-Chyba nie chcę jej powtarzać.
-Zdecydowanie. W ogóle jak ja wyglądam... jakbym dostał niezły wpierdol.
-Ty się lepiej ciesz, że to się nie skończyło gorzej- powiedziała i pogładziła moją dłoń.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale musi pani wyjść- do sali wszedł jakiś starszy mężczyzna. Po stroju wywnioskowałem, że był to lekarz.
-Zaczekam na korytarzu- powiedziała dziewczyna.
-Idź do hotelu i odpocznij, ja dam sobie radę.
-Dobrze, ureguluję wszystkie sprawy z pokojem i wrócę.
-Użyj mojej karty. Jest w kurtce- powiedziałem i wskazałem na krzesło, na którym wisiała moja kurtka.
-Dobrze, pa- powiedziała i pocałowała mnie na pożegnanie.
-Jak się pan czuje?- zapytał lekarz, kiedy Kimberly opuściła salę.
-Czuję się jakbym przed chwilą miał wypadek samochodowy- odpowiedziałem ironicznie, no to przecież logiczne, że wszystko mnie boli- Niech mi pan lepiej powie, kiedy będę mógł stąd wyjść.
-Musi pan zostać na obserwacji ponieważ ma pan wstrząśnienie mózgu.
-To wszystko?- nie chciało mi się już dłużej gadać z tym lekarzem. Na dodatek przerwał mi rozmowę z Kimberly.
-Nie zupełnie- no dobra to zabrzmiało groźnie- Robiliśmy panu dokładne prześwietlenia i z przykrością muszę stwierdzić, że pana płuca i oskrzela nie wyglądają za dobrze.
-Co ma pan na myśli?- nie powiem trochę się przestraszyłem. Palę odkąd tylko pamiętam i to nie tylko same papierosy.
-Przypuszczamy, że choruje pan na astmę, ale musimy przeprowadzić dokładniejsze badania- mówił ciągle tym samym poważnym tonem. Astma? Coś o tym słyszałem, ale tak naprawdę to nie wiem dokładnie co to za choroba.
-Niech mi pan powie o co dokładniej chodzi z tą astmą.
-Zauważył pan w ostatnim czasie u siebie pogorszenie stanu fizycznego? Mam na myśli duszności, kaszel...
-Może i się zdarzyło, ale myślałem, że to nie jest ważne. Poza tym palę i jestem świadomy tego co za tym idzie.
-No właśnie. palenie tytoniu, dym i spaliny samochodowe, różne alergeny... To wszystko sprzyja zachorowalności na astmę- tłumaczył, a ja powoli zaczynałem wyłączać się z tej rozmowy.
-Czy to jest bardzo groźne?
-Wystarczy odpowiednie leczenie i po pewnym czasie będzie pan mógł żyć normalnie i nawet nie zauważy choroby.
-Dziękuję. To wszystko?
-Tak. Kiedy poczuje się pan lepiej zajmiemy się resztą badań- powiedział i opuścił pomieszczenie.
-Zajebiście, no po prostu świetnie- powiedziałem ironicznie sam do siebie. Jeszcze jakiejś głupiej astmy mi brakowało. Jakby moje życie nie było już wystarczająco popieprzone. Dobrze, że Kim tego nie słyszała. Chyba będzie lepiej, żeby nic o tym nie wiedziała. Ma swoje życie i swoje problemy, nie chcę jej jeszcze zamęczać myślą, że będzie miała niedołężnego chłopaka. Kurwa mam dość. Lepiej byłby gdybym się zabił tym samochodem. Nie byłoby przynajmniej teraz tych problemów.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Myślałem, że to Kim wróciła. Pomyliłem się jednak. Do sali wszedł Simon- koleś od którego pożyczyłem samochód.
-Nieźle się poturbowałeś- zaczął od razu.
-Ciebie też miło widzieć- powiedziałem ironicznie.
-Dobra, dobra. Nie przyszedłem tutaj na ckliwe pogaduszki- jego ton znacznie się zmienił, był bardziej wkurzony.
-To czego chcesz?- zapytałem, również mniej przyjemnie. Mimo, że wszystko mnie bolało, podniosłem się do pozycji siedzącej.
-Przez ciebie mam gliny na karku, a do tego wisisz mi kasę za to auteczko co go wczoraj rozjebałeś- no to już wszystko jasne.
-Oddam ci wszystko przecież wiesz. A z psami na pewno sobie poradzisz, jak zawsze.
-No mam nadzieję, bo jak nie to wiesz... poznam cię z moimi kumplami- próbował mnie zastraszyć. Może i mu się to udało, bo w końcu jestem sam, a on ma za sobą na pewno kilku goryli, ale ja udawałem, że wcale mnie to nie ruszyło.
-Jakoś się nie boję. oddam ci całą kasę, bo szczerze to należy ci się. Ale teraz daj mi już spokój- powiedziałem obojętnie.
-Okej, tylko pamiętaj, ja cię znajdę- rzucił i wyszedł.
No i kolejny problem do kolekcji. Co jeszcze mnie czeka tego "cudownego" dnia? Może wybuch bomby atomowej...
Z racji tego, że miałem już wszystkiego dosyć i źle się czułem postanowiłem, że skorzystam z chwili spokoju i prześpię się trochę. Nie było to wcale takie łatwe. Z korytarza cały czas było słychać różne szpitalne odgłosy,a do tego jeszcze ta cała choroba i Simon... To za dużo. Po kilkudziesięciu minutach przewracania się z boku na bok w końcu udało mi się zasnąć.
-Nazwisko?- zapytała uprzejmie kobieta.
-Co ma pan na myśli?- nie powiem trochę się przestraszyłem. Palę odkąd tylko pamiętam i to nie tylko same papierosy.
-Przypuszczamy, że choruje pan na astmę, ale musimy przeprowadzić dokładniejsze badania- mówił ciągle tym samym poważnym tonem. Astma? Coś o tym słyszałem, ale tak naprawdę to nie wiem dokładnie co to za choroba.
-Niech mi pan powie o co dokładniej chodzi z tą astmą.
-Zauważył pan w ostatnim czasie u siebie pogorszenie stanu fizycznego? Mam na myśli duszności, kaszel...
-Może i się zdarzyło, ale myślałem, że to nie jest ważne. Poza tym palę i jestem świadomy tego co za tym idzie.
-No właśnie. palenie tytoniu, dym i spaliny samochodowe, różne alergeny... To wszystko sprzyja zachorowalności na astmę- tłumaczył, a ja powoli zaczynałem wyłączać się z tej rozmowy.
-Czy to jest bardzo groźne?
-Wystarczy odpowiednie leczenie i po pewnym czasie będzie pan mógł żyć normalnie i nawet nie zauważy choroby.
-Dziękuję. To wszystko?
-Tak. Kiedy poczuje się pan lepiej zajmiemy się resztą badań- powiedział i opuścił pomieszczenie.
-Zajebiście, no po prostu świetnie- powiedziałem ironicznie sam do siebie. Jeszcze jakiejś głupiej astmy mi brakowało. Jakby moje życie nie było już wystarczająco popieprzone. Dobrze, że Kim tego nie słyszała. Chyba będzie lepiej, żeby nic o tym nie wiedziała. Ma swoje życie i swoje problemy, nie chcę jej jeszcze zamęczać myślą, że będzie miała niedołężnego chłopaka. Kurwa mam dość. Lepiej byłby gdybym się zabił tym samochodem. Nie byłoby przynajmniej teraz tych problemów.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Myślałem, że to Kim wróciła. Pomyliłem się jednak. Do sali wszedł Simon- koleś od którego pożyczyłem samochód.
-Nieźle się poturbowałeś- zaczął od razu.
-Ciebie też miło widzieć- powiedziałem ironicznie.
-Dobra, dobra. Nie przyszedłem tutaj na ckliwe pogaduszki- jego ton znacznie się zmienił, był bardziej wkurzony.
-To czego chcesz?- zapytałem, również mniej przyjemnie. Mimo, że wszystko mnie bolało, podniosłem się do pozycji siedzącej.
-Przez ciebie mam gliny na karku, a do tego wisisz mi kasę za to auteczko co go wczoraj rozjebałeś- no to już wszystko jasne.
-Oddam ci wszystko przecież wiesz. A z psami na pewno sobie poradzisz, jak zawsze.
-No mam nadzieję, bo jak nie to wiesz... poznam cię z moimi kumplami- próbował mnie zastraszyć. Może i mu się to udało, bo w końcu jestem sam, a on ma za sobą na pewno kilku goryli, ale ja udawałem, że wcale mnie to nie ruszyło.
-Jakoś się nie boję. oddam ci całą kasę, bo szczerze to należy ci się. Ale teraz daj mi już spokój- powiedziałem obojętnie.
-Okej, tylko pamiętaj, ja cię znajdę- rzucił i wyszedł.
No i kolejny problem do kolekcji. Co jeszcze mnie czeka tego "cudownego" dnia? Może wybuch bomby atomowej...
Z racji tego, że miałem już wszystkiego dosyć i źle się czułem postanowiłem, że skorzystam z chwili spokoju i prześpię się trochę. Nie było to wcale takie łatwe. Z korytarza cały czas było słychać różne szpitalne odgłosy,a do tego jeszcze ta cała choroba i Simon... To za dużo. Po kilkudziesięciu minutach przewracania się z boku na bok w końcu udało mi się zasnąć.
Kimberly
Wyszłam ze szpitala zostawiając Zayn'a samego. Byłam trochę ciekawa tego co lekarz ma mu do powiedzenia, ale jeśli już musiałam wyjść to wyszłam. Ale może to i dobrze. W końcu obiecałam tej recepcjonistce, że jak tylko wrócę to wyjaśnimy wszystkie sprawy.
Złapałam taksówkę i podałam kierowcy adres hotelu. kiedy dojechaliśmy na miejsce, zapłaciłam za kurs i weszłam to hotelowego holu.
-Dzień dobry- zwróciłam się do recepcjonistki- Chciałam uregulować wszystkie sprawy związane z moim pokojem- zaczęłam.Złapałam taksówkę i podałam kierowcy adres hotelu. kiedy dojechaliśmy na miejsce, zapłaciłam za kurs i weszłam to hotelowego holu.
-Nazwisko?- zapytała uprzejmie kobieta.
-Walker.
-Dobrze, mam. Miała się pani wymeldować dzisiaj przed południem.
-Tak wiem, ale chciałam przedłużyć pobyt, czy to możliwe?
-Oczywiście, ale mieszkała pani z chłopakiem, czy to nadal aktualne?
-Nie, już nie.
-Dobrze, na jaki czas pani rezerwuje?
-Na razie na dwa dni- powiedziałam.
-To będzie 100 dolarów- powiedziała i zapisała coś w komputerze. Zapłaciłam należną sumę używając karty kredytowej Zayn'a. Całe szczęście, że to zaproponował, bo sama nie miałabym z czego zapłacić. W ogóle po tym urlopie będę musiała brać jakieś nadgodziny w pracy czy coś, bo jeszcze mnie wyrzucą z mieszkania za niepłacenie czynszu.
Po załatwieniu wszystkich spraw w recepcji poszłam do pokoju. Postanowiłam zadzwonić do mojego szefa i poinformować go, że mój wyjazd nieco się przedłuży. Wiedziałam, że nie będzie zadowolony, ale wolałam mu o tym powiedzieć, niżeli miałby się dowiedzieć, dopiero kiedy bym się nie zjawiła.
-Halo- usłyszałam po drugiej stronie głos Ian'a.
-Cześć. Muszę ci o czymś powiedzieć- zaczęłam.
-Tak? Coś się stało Kim?
-Mówiłam ci, że jadę do Nowego Jorku tak?- po drugiej stronie usłyszałam pomruk, który znaczył, że się zgadza- Niestety mój pobyt nieco się wydłuży i nie będzie mnie jutro w pracy.
-Wiesz, że nie jestem z tego zadowolony, prawda?
-Tak wiem, przepraszam, ale mój chłopak miał wypadek i wylądował w szpitalu. Jak tylko mu się polepszy, to zaraz wracamy do Miami.
-Dobrze rozumiem, ale żeby mi się to więcej nie powtórzyło. Powiem szczerze, że lubię cię i to bardzo, ale ostatnio strasznie olewasz ten nasz klub.
-Wiem i przepraszam. Po powrocie będę się bardziej starała.
-No mam nadzieję. Do zobaczenia- powiedział i zakończył naszą rozmowę. Rzuciłam telefon na łóżko, na które i ja po chwili usiadłam. Co ja mam teraz robić? Zostałam sama, a tak bardzo nie lubię siedzieć w samotności. Musze coś robić, z kimś pogadać, bo oszaleję. Zadzwoniłabym do Pheobe, ale ona się pewnie na mnie obraziła za to jak wcześniej się zachowałam. O wiem! Zadzwonię do Niall'a, tak dawno z nim nie rozmawiałam ani go nie widziałam. Szybko wzięłam swój telefon i wybrałam odpowiedni numer.
-O Kim, cześć- usłyszałam wesoły głos blondyna- Wróciliście już? Kiedy robimy jakaś imprezkę? Strasznie się stęskniłem- kontynuował.
-Ja też tęsknię, ale jeszcze musisz chwilę poczekać na tą imprezkę.
-Czemu? Coś się stało? Masz trochę dziwny głos- dopytywał.
-Musimy zostać dłużej w Nowym Jorku, bo Zayn wylądował w szpitalu.
-No to już wiadomo dlaczego się do mnie nie odzywa. Stało mu się coś poważnego?
-Miał wypadek. Mogło być znacznie gorzej na szczęście nie ma jakiś poważniejszych obrażeń- wyjaśniłam.
-Wyjdzie z tego, jak zawsze- próbował mnie pocieszać, chociaż słyszałam w jego głosie, że również się przejął- A co tam u ciebie? Nie jechałaś z nim wtedy?
-Nie, trochę wypił i jechał sam.
-Znowu się pokłóciliście?- jak on to robi?
-Trochę, ale już jest wszystko dobrze- nie chciałam ponownie zamęczać go naszymi problemami.
-Przepraszam cię Kim, ale jestem właśnie na wyścigach i zaraz moja kolej więc muszę już kończyć.
-Okej. Wygraj to. Paa- pożegnałam się.
-Dzięki. Do zobaczenia- powiedział i rozłączył się. Sprawdziłam godzinę na telefonie. Była 20:45. Postanowiłam, że nie będę już dzisiaj szła do Zayn'a, bo i tak o tej porze już mnie nie wpuszczą. Mam trochę czasu, więc wezmę sobie długą odprężającą kąpiel. Chwila ciszy i spokoju mi się przyda po tym wszystkim.
No cześć :> Jak tam wrażenia po przeczytaniu rozdziału?
Zajrzyjcie też tutaj --->http://one-moment-harry-styles-ff.blogspot.com/2015/07/rozdzia-1.html
-O Kim, cześć- usłyszałam wesoły głos blondyna- Wróciliście już? Kiedy robimy jakaś imprezkę? Strasznie się stęskniłem- kontynuował.
-Ja też tęsknię, ale jeszcze musisz chwilę poczekać na tą imprezkę.
-Czemu? Coś się stało? Masz trochę dziwny głos- dopytywał.
-Musimy zostać dłużej w Nowym Jorku, bo Zayn wylądował w szpitalu.
-No to już wiadomo dlaczego się do mnie nie odzywa. Stało mu się coś poważnego?
-Miał wypadek. Mogło być znacznie gorzej na szczęście nie ma jakiś poważniejszych obrażeń- wyjaśniłam.
-Wyjdzie z tego, jak zawsze- próbował mnie pocieszać, chociaż słyszałam w jego głosie, że również się przejął- A co tam u ciebie? Nie jechałaś z nim wtedy?
-Nie, trochę wypił i jechał sam.
-Znowu się pokłóciliście?- jak on to robi?
-Trochę, ale już jest wszystko dobrze- nie chciałam ponownie zamęczać go naszymi problemami.
-Przepraszam cię Kim, ale jestem właśnie na wyścigach i zaraz moja kolej więc muszę już kończyć.
-Okej. Wygraj to. Paa- pożegnałam się.
-Dzięki. Do zobaczenia- powiedział i rozłączył się. Sprawdziłam godzinę na telefonie. Była 20:45. Postanowiłam, że nie będę już dzisiaj szła do Zayn'a, bo i tak o tej porze już mnie nie wpuszczą. Mam trochę czasu, więc wezmę sobie długą odprężającą kąpiel. Chwila ciszy i spokoju mi się przyda po tym wszystkim.
No cześć :> Jak tam wrażenia po przeczytaniu rozdziału?
Zajrzyjcie też tutaj --->http://one-moment-harry-styles-ff.blogspot.com/2015/07/rozdzia-1.html
Super rozdział :) dobrze ze Zayn nie brał 😊oby tak dalej,duuuuuuzo weny dziewczyny :D i czekany na dalsze wrażenia ☺
OdpowiedzUsuńojej... kurde chciala bym aby zayn wyszedl z tego! Mmam nadzieje ze bedzie wszytko dobrze :) weny dziewczyny ! <33
OdpowiedzUsuńsuper <3 kiedy next???
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział juz nie mogę doczekać się next ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 chcę nexta <3
OdpowiedzUsuńNo co ja mogę napisać?? Boski, świetny, cudowny :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, życzę weny i czekam na następny ;)
Cudnowny ❤ kiedy nastepny ❤❤❤
OdpowiedzUsuńCudownie jak zwykle czekam na next. I musze powiedziec ze nowe opowiadanie bardzo mi sie podoba. Pozdrawiam ❤😘
OdpowiedzUsuńCudownie jak zwykle czekam na next. I musze powiedziec ze nowe opowiadanie bardzo mi sie podoba. Pozdrawiam ❤😘
OdpowiedzUsuńCudownie jak zwykle czekam na next. I musze powiedziec ze nowe opowiadanie bardzo mi sie podoba. Pozdrawiam ❤😘
OdpowiedzUsuńcudooo <3
OdpowiedzUsuńswietny ! C;
OdpowiedzUsuńKo"ham
OdpowiedzUsuńsuper :))
OdpowiedzUsuńZakochałam sie. Co prawda na wasz blog trafiłam niedawno ale juz wszystko nadrobiłam, zdecydowanie jedno z najlepszych ff jakie czytałam ;) Czekam na rozdział ;*
OdpowiedzUsuńPs. Życzę ogromnej weny :)
3 razy juz caly przeczytalam kocham was i wasz ff <333
OdpowiedzUsuńJak będziecie robić takie długie przerwy pomiędzy rozdziałami niedługo stracicie wszystkich czytelników.
OdpowiedzUsuńTak jak każdy mają wakacje należy im się odpoczynek -, -
Usuńale macie talent do pisania ff !! :) weny !
OdpowiedzUsuńchcę kolejny szybko!! :)
OdpowiedzUsuńBardzo doceniam waszą prace i to że poświęcacie swój wolny czas na pisanie tego bloga. To fanfiction jest dla mnie bardzo ważne. Historia Kim i Zayna jest świetna :) Codziennie zaglądam na tego bloga żeby sprawdzić czy jest nowy post. Mam nadzieję że nie zawiesicie tego bloga akurat teraz gdy jest tak świetna akcja :* Jest wiele osób które czytają tego bloga ale nie zostawiają komentarzy! Ludzie to nie jest nic strasznego pochwalić czyjąś pracę i pokazać autorkom nie piszą tego na marne. Po prostu wystarczy napisać koma :) Ja zagubiłam gdzieś hasło do konta google i piszę z anonima tak może zrobić każdy. Czekam na nexta mam nadzieję że będzie on jak najwcześniej i proszę o komentarze dla tych świetnych autorek z wielkim talentem. Pozdrawiam Oliwia
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu tego komentarza wyżej postanowiłam odważyć sie i napisać. Dziękuje Oliwia że zmotywowałaś mnie to tego! A więc tak opowiadanie jest idealne. Ja kocham Zayna i jego głos chociaż nadal nie mogę pogodzić się z tym że odszedł z One Direction. To opowiadanie dodaje mi sił i wiary w to że Zayn przemyśli swoją decyzję i zdecyduję się na powrót do One Direction. Kocham to ff
UsuńKarolina