Kimberly
Obudziłam się rano przez okropny ból głowy. Kiedy tylko otworzyłam oczy uświadomiłam sobie, że nie jestem ani w hotelu, ani też w swoim mieszkaniu w Miami. Po krótkiej chwili przypomniałam sobie jednak, że dzisiejszą no spędziłam u moich przyjaciół.
Kiedy chciałam wstać z łóżka od razu poczułam to nieprzyjemne uczucie. Ile sił w nogach pobiegłam do łazienki i zwróciłam całą zawartość mojego żołądka. Kiedy byłam pewna, że już nic więcej nie zwymiotuję przemyłam twarz zimną wodą i wytarłam dokładnie ręcznikiem.
Kiedy chciałam wstać z łóżka od razu poczułam to nieprzyjemne uczucie. Ile sił w nogach pobiegłam do łazienki i zwróciłam całą zawartość mojego żołądka. Kiedy byłam pewna, że już nic więcej nie zwymiotuję przemyłam twarz zimną wodą i wytarłam dokładnie ręcznikiem.
-Możesz użyć mojej szczoteczki do zębów jeśli chcesz- usłyszałam głos Pheobe, która stała w drzwiach od łazienki.
-Dzięki. I przepraszam za taką nieprzyjemną pobudkę.
-Co ty my już dawno nie śpimy- uśmiechnęła się, chociaż ja wiedziałam, że była na mnie trochę zła.
-Która tak właściwie jest godzina?
-Kilka minut po jedenastej- odpowiedziała mi.
-O matko przecież o 13 mam samolot! Muszę się zbierać!- krzyknęłam i wymijając brunetkę wybiegłam z łazienki. Spałam w ubraniach więc tyle dobrze, że nie musiałam się przebierać.
-Może powiesz nam w końcu co takiego się wczoraj stało?- zapytał poważnym tonem Spencer.
-Tak, chyba należą się nam jakieś wyjaśnienia- dołączyła do niego Pheobe.
-Strasznie się śpieszę, nie mogę teraz- za wszelką cenę próbowałam uniknąć całej opowieści wczorajszego wieczora. Kiedy byłam pijana było okej, ale teraz wszystko wróciło i czuję się okropnie. Najchętniej to wcale nie wracałabym do tego hotelu, bo na sto procent spotkam tam Zayn'a, a jak na razie nie chcę go widzieć. Nie po tym co wczoraj zrobił.
-Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami i mówimy sobie o wszystkim. Widocznie się myliłam...- powiedziała widocznie zasmucona i nieco zła Pheobe, po czym opuściła pokój w którym aktualnie wszyscy się znajdowaliśmy.
-Pheobe nie. Zaczekaj proszę. Dobrze już wszystko wam wyjaśnię- powiedziałam nie chcąc rozstawać się z nimi w złości.
-No to słuchamy.
-Zaczęło się od tego, że wczoraj Zayn wyszedł na papierosa i zostawił mnie samą w tym klubie. Siedziałam i piłam drinka, kiedy przyszedł do mnie jakiś blondyn, którego imienia nawet nie znam i poprosił mnie o tańca. Zgodziłam się, bo to w końcu tylko zwykły taniec. No, ale nagle zjawił się Zayn. Odepchnął mnie, a tego chłopaka po prostu pobił. Ochrona oczywiście go wyrzuciła. Wyszłam za nim chciałam jakoś wyjaśnić całą tą sytuację. Ale on... uderzył mnie...
-Co zrobił?!- przerwał mi Spencer.
-Uderzył mnie, ale nie mocno, prawe nic ni bolało. Potem trochę jeszcze na siebie nawrzeszczeliśmy, aż w końcu nie wytrzymałam i uciekłam. Potem znalazłam się w klubie... no i resztę już sami wiecie- wyjaśniłam wszystko dokładnie, chociaż wcale nie było to dla mnie łatwe.
-I to przez tego chuja doprowadziłaś się do takiego stanu?- dopytywał poddenerwowany Spencer.
-Nie nazywaj go tak.
-Kim on cię uderzył. To wszystko wraca do sytuacji sprzed dwóch lat.
-Nie! On się zmienił, ty wcale go nie znasz- w tamtym momencie chyba zaprzeczałam sama sobie.
-Lepiej na niego uważaj Kimberly- ostrzegła mnie brunetka.
-Muszę już iść, bo jak tak dalej pójdzie to nie wrócę do domu- szybko pozbierałam wszystkie swoje rzeczy, po czym pożegnałam się z moimi przyjaciółmi i wyszłam z mieszkania. Złapałam pierwszą przejeżdżającą taksówkę i podałam kierowcy adres hotelu.
Wybrałam taksówkę, bo tak będzie szybciej, a ja w tym momencie mam bardzo mało czasu. Po kilkunastu minutach jazdy nareszcie dotarliśmy na miejsce. Zapłaciłam kierowcy, po czym najszybciej jak umiałam wbiegłam do hotelu. Zabrałam z recepcji odpowiedni klucz, po czym wsiadłam do windy.
Wybrałam taksówkę, bo tak będzie szybciej, a ja w tym momencie mam bardzo mało czasu. Po kilkunastu minutach jazdy nareszcie dotarliśmy na miejsce. Zapłaciłam kierowcy, po czym najszybciej jak umiałam wbiegłam do hotelu. Zabrałam z recepcji odpowiedni klucz, po czym wsiadłam do windy.
-O Kim- na korytarzu spotkałam mojego brata- Ty jeszcze nie spakowana? Za chwil macie samolot.
-Tak, wiem. Już idę. Byłam u Pheobe i trochę się zasiedziałam.
-Dobra to idź się pakuj. My z Emmą właśnie wychodzimy- oznajmił.
-W takim razie pa braciszku. Miłej podróży- przytuliłam go na pożegnanie, po czym dotarłam w końcu do swojego pokoju.
Dziwne... Nikogo nie ma. A spodziewałam się tutaj Zayn'a. Super pewnie już dawno jest na lotnisku, a mnie zostawił samą. No po prostu zajebiście. No ale chwileczkę. Jego wszystkie rzeczy jeszcze tutaj są, więc pewnie nawet nie wrócił na noc do hotelu. Dobra to robi się coraz bardziej dziwne. I co ja mam teraz zrobić? Pakować się i jakby nigdy nic się nie stało wracać do Miami bez Zayn'a, czy może poczekać na niego? Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane i trudne. Z jednaj strony nie chcę teraz znać Malika, ale z drugiej trochę się o niego martwię, bo jest już po dwunastej, a on jeszcze nie wrócił. No dobra czyli moja opiekuńcza strona wygrywa.
Wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam numer do Zayn'a. Pierwszy sygnał... drugi... piąty. Nie odbiera. No tak pewnie nie chce mnie znać. A jeśli coś mu się stało... Zadzwonię jeszcze raz. No i znów to samo... sygnały, które wydawały się nie mieć końca.
Kiedy chciałam się już rozłączać nareszcie odebrał.
Dziwne... Nikogo nie ma. A spodziewałam się tutaj Zayn'a. Super pewnie już dawno jest na lotnisku, a mnie zostawił samą. No po prostu zajebiście. No ale chwileczkę. Jego wszystkie rzeczy jeszcze tutaj są, więc pewnie nawet nie wrócił na noc do hotelu. Dobra to robi się coraz bardziej dziwne. I co ja mam teraz zrobić? Pakować się i jakby nigdy nic się nie stało wracać do Miami bez Zayn'a, czy może poczekać na niego? Dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane i trudne. Z jednaj strony nie chcę teraz znać Malika, ale z drugiej trochę się o niego martwię, bo jest już po dwunastej, a on jeszcze nie wrócił. No dobra czyli moja opiekuńcza strona wygrywa.
Wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam numer do Zayn'a. Pierwszy sygnał... drugi... piąty. Nie odbiera. No tak pewnie nie chce mnie znać. A jeśli coś mu się stało... Zadzwonię jeszcze raz. No i znów to samo... sygnały, które wydawały się nie mieć końca.
Kiedy chciałam się już rozłączać nareszcie odebrał.
-Halo- po drugiej stronie wcale nie odezwał się głos Zayn'a, ale jakiejś kobiety. No super, pewnie zabawiał się z nią całą noc.
-Kim pani jest?!- byłam już mocno zdenerwowana.
-Przepraszam, jestem pielęgniarką. Nie powinnam odbierać, ale pan Malik jest w złym stanie, a zobaczyłam na wyświetlaczu wasze wspólne zdjęcie i pomyślałam, że jest pewnie pani dla niego kimś bliskim- tłumaczyła się kobieta.
-Ale ja nic nie rozumiem. Co się stało z Zayn'em?- głos zaczął mi się łamać. Miałam jeden wielki mętlik w głowie.
-Pan Malik miał wypadek dzisiaj w nocy. Jest nieprzytomny, ale jego stan jest stabilny- powiedziała, a ja aż musiałam usiąść, bo chyba bym zemdlała. Zayn miał wypadek. Jest nieprzytomny. MIAŁ WYPADEK. jest NIEPRZYTOMNY. Te słowa cały czas odbijały się echem w mojej głowie. Mimowolnie do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Halo? proszę pani wszystko w porządku?- dopytywała kobieta, po moim dłuższym milczeniu.
-Halo? proszę pani wszystko w porządku?- dopytywała kobieta, po moim dłuższym milczeniu.
-Tak. W którym szpitalu on jest?- mówiłam już nie powstrzymując płaczu.
-Bellevue Hospital Center.
-Dobrze, dziękuję bardzo- powiedziałam i rozłączyłam się. W tym momencie miałam gdzieś ten samolot i czy na niego zdążę czy nie. Teraz liczył się tylko Zayn. Może trochę głupio to zabrzmi, ale kiedy tylko usłyszałam, że leży nieprzytomny w szpitalu cała złość na niego mi przeszła. Chciałam tylko w końcu dotrzeć do tego szpitala i go zobaczyć.
Już chciałam wychodzić, ale przypomniałam sobie w jakim jestem stanie. We wczorajszych ciuchach, bez makijażu i nawet nie wykąpana. Szybko wyciągnęłam pierwsze lepsze ubrania z walizki i pobiegłam po prysznic. Umyłam całe ciało i włosy, po czym szybko się wysuszyłam. Ubrałam się i umalowałam. Po kilkunastu minutach byłam już gotowa do wyjścia. Wzięłam jeszcze czyste ubrania i piżamę dla Zayn'a gdyby tego potrzebował i wyszłam z pokoju.
Już chciałam wychodzić, ale przypomniałam sobie w jakim jestem stanie. We wczorajszych ciuchach, bez makijażu i nawet nie wykąpana. Szybko wyciągnęłam pierwsze lepsze ubrania z walizki i pobiegłam po prysznic. Umyłam całe ciało i włosy, po czym szybko się wysuszyłam. Ubrałam się i umalowałam. Po kilkunastu minutach byłam już gotowa do wyjścia. Wzięłam jeszcze czyste ubrania i piżamę dla Zayn'a gdyby tego potrzebował i wyszłam z pokoju.
-Wie pani, że mają państwo rezerwację tylko do 13 prawda?- zapytała recepcjonistka, kiedy oddawałam klucz od pokoju.
-Tak, wiem. Teraz muszę jechać szybko do szpitala, ale po powrocie wszystko ureguluję- powiedziałam i posłałam jej uśmiech, żeby ją trochę udobruchać.
-No dobrze, w takiej sprawie zrobimy dla pani mały wyjątek.
-Dziękuję bardzo. Do widzenia- powiedziałam i szybko wyszłam. Złapałam pierwszą przejeżdżającą taksówkę i szybko podałam kierowcy nazwę szpitala.
-Coś poważnego się stało?- zapytał starszy mężczyzna, kiedy zorientował się gdzie jedziemy i że jestem zdenerwowana.
-Mój chłopak miał wypadek i nie wiem co się z nim dzieje- powiedziałam szybko.
-Martwi się pani o niego, prawda?
-Tak. Jest dla mnie bardzo ważny. Nie wiem co bym zrobiła gdyby... gdyby go zabrakło- wyszeptałam i jeszcze bardziej posmutniałam.
-Coś poważnego się stało?- zapytał starszy mężczyzna, kiedy zorientował się gdzie jedziemy i że jestem zdenerwowana.
-Mój chłopak miał wypadek i nie wiem co się z nim dzieje- powiedziałam szybko.
-Martwi się pani o niego, prawda?
-Tak. Jest dla mnie bardzo ważny. Nie wiem co bym zrobiła gdyby... gdyby go zabrakło- wyszeptałam i jeszcze bardziej posmutniałam.
-Widać, że go pani kocha- powiedział, a ja tylko się uśmiechnęłam. Kierowca zauważył to tak szybko, a ja jeszcze kilka godzin wcześniej zwątpiłam, że mogę go kochać. A co jeśli on nie kocha mnie?
Reszta drogi minęła już w ciszy i dość szybko. Kiedy dotarliśmy na miejsce kierowca powiedział, że da mi małą zniżkę i rzeczywiście zapłaciłam znacznie mniej niż powinnam. Podziękowałam mu za to i najszybciej jak umiałam wbiegłam do środka ogromnego budynku. Od razu do moich nozdrzy dobiegł ten charakterystyczny szpitalny zapach. Zignorowałam go i zabrałam się za poszukiwanie recepcji na oddziale ratunkowym. W końcu dotarłam tam gdzie chciałam. Za szybą siedziała dość sympatycznie wyglądająca starsza pani.
-Dzień dobry- bardziej wydyszałam niż powiedziałam.
-Dzień dobry. Niech się pani uspokoi i powie o co chodzi- powiedziała i posłała mi pokrzepiający uśmiech.
-Leży tutaj mój chłopak Zayn Malik. Mogłaby mi pani powiedzieć gdzie go znajdę?
-Dobrze już sprawdzam- powiedziała i zagłębiła wzrok w ekranie komputera- Tak, zgadza się, jest w sali numer 14. To tym korytarze w lewo- wytłumaczyła mi.
-Dziękuję bardzo- powiedziałam szybko i poszłam tak jak kazała kobieta. Minęłam salę 11... 12... 13... i w końcu jest 14. Stanęłam przed drzwiami i właśnie w tym momencie ogarnął mnie jakiś dziwny strach. A co jeśli on nie chce mnie znać? Może miałam racje i on naprawdę przestał kochać? A co jeżeli jest z nim bardzo źle i już nigdy z tego nie wyjdzie? Matko ja zaraz oszaleję. W mojej głowie zaczęły pisać się najgorsze scenariusze. W końcu zebrałam się na odwagę i ostrożnie uchyliłam drzwi. Cicho weszłam do środka i zobaczyłam typową salę szpitalną. Pokój z dwoma łóżkami, z czego jedno z nich zajmował aktualnie Zayn. Obok stały różne maszyny, które cały czas wydawały z siebie jakieś dźwięki. Przy Zayn'ie na małym krześle siedziała drobna blondynka w okularach. Wyglądała na dość młodą.
-Dzień dobry- przywitałam się z nią.
-Dzień dobry. Jestem Megan, rozmawiałyśmy przez telefon- wyjaśniła.
-Dziękuję, że powiedziałaś mi co się stało. Gdyby nie ty byłabym pewnie teraz w samolocie lecącym do Miami.
-Nie ma za co. Zostawię was teraz- powiedziała i posłała mi uśmiech.
-Nie, poczekaj- zatrzymałam ją- Mogłabyś mi powiedzieć co się stało i co z nim będzie?
-No tak jak już mówiłam miał wypadek samochodowy.
-Ale jak to możliwe? Przecież on nie miał tutaj samochodu?- zadziwiłam się. A jeśli on go ukradł? Nie Zayn coś ty narobił...
-Nie wiem, zostawmy to już policji- no nieźle, jeszcze policja. Brawo kochanie- Przywieźli go do nas już nieprzytomnego. Po badaniach stwierdziliśmy, że był pod wpływem alkoholu, ma złamaną lewą rękę, kilka zadrapań i lekkie wstrząśnienie mózgu- wyjaśniła.
-Tylko alkoholu? Nie brał niczego więcej?- zapytałam z nadzieją, że odpowiedź będzie negatywna.
-Nie, był czysty- uf przynajmniej tyle dobrego. Już się bałam, że mógł coś wziąć.
-Ale wyjdzie z tego prawda?
-Tak, jak na taki wypadek to i tak dobrze, że ma tylko takie obrażenia. Mogło być znacznie gorzej.
-Dobrze, dziękuję ci bardzo za wszystko- powiedziałam, a pielęgniarka opuściła salę. Podeszła bliżej łóżka, na którym leżał ciągle nieprzytomny Zayn. Usiadłam na jego skraju i złapałam jego zdrową dłoń.
-Co ty narobiłeś? Gdyby nie ta dziewczyna, pewnie nadal bym myślała, że wyjechałeś, albo siedzisz gdzieś w klubie- przed oczami miałam obrazy Zayna z jakąś panienką, obściskujących się przy barze. Nie. Zdecydowanie nie powinnam teraz o tym myśleć. Aktualnie najważniejszy jest Mulat i jego zdrowie. Na chwilę obecną muszę zapomnieć o wczorajszym wieczorze. Może nie będzie to takie łatwe, ale nadal zależy mi na nim, mimo tych "incydentów". Mocniej ścisnęłam zimną dłoń chłopaka. Mam tylko nadzieję, że szybko odzyska siły i się wybudzi. Nie mogę, a raczej nie chcę sobie wyobrazić, co bym zrobiła, gdyby go zabrakło. Mocno potrząsnęłam głową, chcąc odrzucić od siebie te wszystkie przerażające myśli. Jedną ze swoich rąk oparłam o ramę łóżka, a drugą podniosłam mu włosy które opadły na jego twarz. Teraz zauważyłam rozciętą wargę oraz łuk brwiowy i liczne zadrapania, a pod jego prawym okiem formował się bladofioletowy siniak.
-Jeżeli okaże się, że ukradłeś to cholerne auto, będziesz miał problemy. Nie rozumiem co ci strzeliło do głowy- mruknęłam, zamykając oczy. Nie Kimberly, nie czas teraz na kazania. To mu wcale nie pomoże, a przecież najważniejsze jest to, żeby się wybudził- podpowiadała mi moja podświadomość.
-Przejdziemy przez to wszystko razem, tylko proszę obudź się w końcu- powiedziałam błagalnym głosem. Ku mojemu zdziwieniu to poskutkowało. Dłoń Zayn'a, którą cały czas trzymałam zacisnęła się mocniej wokół mojej, a on sam mruknął cicho, próbując otworzyć oczy.
No o teraz wszystko się wyjaśni. Przekonam się czy Zayn nie chce mnie znać czy może wszystko mu już przeszło.
Hejka, przybywamy z nowym rozdziałem.
Mamy nadzieje, że w miarę wam się spodobał i nagrodzicie naszą pracę komentarzami.
Jak tam u was wakacje? Cieszycie się, że macie wolne?
Ps. Ostatnio mamy małe problemy z bloggerem, często nie załadowuje postów i nie mamy jak pisać więc w razie gdyby nie było długo rozdziału będziecie przynajmniej znać tego przyczynę.
Ps.2. Niedługo chcemy ruszyć z nowym blogiem i mamy pytanie czy byłby ktoś zainteresowany jego czytaniem?
Reszta drogi minęła już w ciszy i dość szybko. Kiedy dotarliśmy na miejsce kierowca powiedział, że da mi małą zniżkę i rzeczywiście zapłaciłam znacznie mniej niż powinnam. Podziękowałam mu za to i najszybciej jak umiałam wbiegłam do środka ogromnego budynku. Od razu do moich nozdrzy dobiegł ten charakterystyczny szpitalny zapach. Zignorowałam go i zabrałam się za poszukiwanie recepcji na oddziale ratunkowym. W końcu dotarłam tam gdzie chciałam. Za szybą siedziała dość sympatycznie wyglądająca starsza pani.
-Dzień dobry- bardziej wydyszałam niż powiedziałam.
-Dzień dobry. Niech się pani uspokoi i powie o co chodzi- powiedziała i posłała mi pokrzepiający uśmiech.
-Leży tutaj mój chłopak Zayn Malik. Mogłaby mi pani powiedzieć gdzie go znajdę?
-Dobrze już sprawdzam- powiedziała i zagłębiła wzrok w ekranie komputera- Tak, zgadza się, jest w sali numer 14. To tym korytarze w lewo- wytłumaczyła mi.
-Dziękuję bardzo- powiedziałam szybko i poszłam tak jak kazała kobieta. Minęłam salę 11... 12... 13... i w końcu jest 14. Stanęłam przed drzwiami i właśnie w tym momencie ogarnął mnie jakiś dziwny strach. A co jeśli on nie chce mnie znać? Może miałam racje i on naprawdę przestał kochać? A co jeżeli jest z nim bardzo źle i już nigdy z tego nie wyjdzie? Matko ja zaraz oszaleję. W mojej głowie zaczęły pisać się najgorsze scenariusze. W końcu zebrałam się na odwagę i ostrożnie uchyliłam drzwi. Cicho weszłam do środka i zobaczyłam typową salę szpitalną. Pokój z dwoma łóżkami, z czego jedno z nich zajmował aktualnie Zayn. Obok stały różne maszyny, które cały czas wydawały z siebie jakieś dźwięki. Przy Zayn'ie na małym krześle siedziała drobna blondynka w okularach. Wyglądała na dość młodą.
-Dzień dobry- przywitałam się z nią.
-Dzień dobry. Jestem Megan, rozmawiałyśmy przez telefon- wyjaśniła.
-Dziękuję, że powiedziałaś mi co się stało. Gdyby nie ty byłabym pewnie teraz w samolocie lecącym do Miami.
-Nie ma za co. Zostawię was teraz- powiedziała i posłała mi uśmiech.
-Nie, poczekaj- zatrzymałam ją- Mogłabyś mi powiedzieć co się stało i co z nim będzie?
-No tak jak już mówiłam miał wypadek samochodowy.
-Ale jak to możliwe? Przecież on nie miał tutaj samochodu?- zadziwiłam się. A jeśli on go ukradł? Nie Zayn coś ty narobił...
-Nie wiem, zostawmy to już policji- no nieźle, jeszcze policja. Brawo kochanie- Przywieźli go do nas już nieprzytomnego. Po badaniach stwierdziliśmy, że był pod wpływem alkoholu, ma złamaną lewą rękę, kilka zadrapań i lekkie wstrząśnienie mózgu- wyjaśniła.
-Tylko alkoholu? Nie brał niczego więcej?- zapytałam z nadzieją, że odpowiedź będzie negatywna.
-Nie, był czysty- uf przynajmniej tyle dobrego. Już się bałam, że mógł coś wziąć.
-Ale wyjdzie z tego prawda?
-Tak, jak na taki wypadek to i tak dobrze, że ma tylko takie obrażenia. Mogło być znacznie gorzej.
-Dobrze, dziękuję ci bardzo za wszystko- powiedziałam, a pielęgniarka opuściła salę. Podeszła bliżej łóżka, na którym leżał ciągle nieprzytomny Zayn. Usiadłam na jego skraju i złapałam jego zdrową dłoń.
-Co ty narobiłeś? Gdyby nie ta dziewczyna, pewnie nadal bym myślała, że wyjechałeś, albo siedzisz gdzieś w klubie- przed oczami miałam obrazy Zayna z jakąś panienką, obściskujących się przy barze. Nie. Zdecydowanie nie powinnam teraz o tym myśleć. Aktualnie najważniejszy jest Mulat i jego zdrowie. Na chwilę obecną muszę zapomnieć o wczorajszym wieczorze. Może nie będzie to takie łatwe, ale nadal zależy mi na nim, mimo tych "incydentów". Mocniej ścisnęłam zimną dłoń chłopaka. Mam tylko nadzieję, że szybko odzyska siły i się wybudzi. Nie mogę, a raczej nie chcę sobie wyobrazić, co bym zrobiła, gdyby go zabrakło. Mocno potrząsnęłam głową, chcąc odrzucić od siebie te wszystkie przerażające myśli. Jedną ze swoich rąk oparłam o ramę łóżka, a drugą podniosłam mu włosy które opadły na jego twarz. Teraz zauważyłam rozciętą wargę oraz łuk brwiowy i liczne zadrapania, a pod jego prawym okiem formował się bladofioletowy siniak.
-Jeżeli okaże się, że ukradłeś to cholerne auto, będziesz miał problemy. Nie rozumiem co ci strzeliło do głowy- mruknęłam, zamykając oczy. Nie Kimberly, nie czas teraz na kazania. To mu wcale nie pomoże, a przecież najważniejsze jest to, żeby się wybudził- podpowiadała mi moja podświadomość.
-Przejdziemy przez to wszystko razem, tylko proszę obudź się w końcu- powiedziałam błagalnym głosem. Ku mojemu zdziwieniu to poskutkowało. Dłoń Zayn'a, którą cały czas trzymałam zacisnęła się mocniej wokół mojej, a on sam mruknął cicho, próbując otworzyć oczy.
No o teraz wszystko się wyjaśni. Przekonam się czy Zayn nie chce mnie znać czy może wszystko mu już przeszło.
Mamy nadzieje, że w miarę wam się spodobał i nagrodzicie naszą pracę komentarzami.
Jak tam u was wakacje? Cieszycie się, że macie wolne?
Ps. Ostatnio mamy małe problemy z bloggerem, często nie załadowuje postów i nie mamy jak pisać więc w razie gdyby nie było długo rozdziału będziecie przynajmniej znać tego przyczynę.
Ps.2. Niedługo chcemy ruszyć z nowym blogiem i mamy pytanie czy byłby ktoś zainteresowany jego czytaniem?
Ja bym chciała czytać tylko nie na bloggerze a na wattpadzie
OdpowiedzUsuńBally jest na wattpadzie:)
UsuńAle niestety tylko do 33 rozdziału bynajmniej ja tak mam
UsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńWoow nie wiedzialam ze tak sie potoczy ;o swietny ;****
OdpowiedzUsuńNo raczej
OdpowiedzUsuńZayn'owi przejdzie co nie? Tak będę czytać kolejnego bloga <3
OdpowiedzUsuńSuper :-)
OdpowiedzUsuńJak zwykle dziewczyny :-)
Dziękuję, życzę weny i czekam na następny :-)
Ps czytałabym
Rozdział wspaniały
OdpowiedzUsuńKocham
Czekam na nexta
:)
Super ja bym była zainteresowana
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział czemu akurat koniec w tym momencie !??! Już nieone. Się doczekać next
OdpowiedzUsuńCo do drugiego bloga jest zdecydowanie za i na pewno będę czytać ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡ ♡
Uwielbiam! Next proszę! ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
OdpowiedzUsuńten jest cudowny , i z chęcią przeczytam kolejne które napiszecie. :) Przy okazji zapraszam na mojego bloga http://nakrawedziopowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 Czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńNext ����❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńNext super
OdpowiedzUsuńNext super
OdpowiedzUsuńPo prostu tylko jedno słowo mam na to! CUUUUDO!!! super się sprawy potoczyły zobaczymy co będzie dalej ^^ :*
OdpowiedzUsuńO boże naxt ! *-* + ja z chęcią bym przeczytała ! ;* ❤ a teraz do nastepnego !
OdpowiedzUsuńLove ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńCudo ! *-* Dodajcie szybko next'a bo nie moge sie doczekac co nd dalej! Czy Zayn nadal kocha Kim czy nie...
OdpowiedzUsuńŻycze dużo weny :*
O bosz!! Cudo 😍 *.* weny kochane!! Szybko next błagam was <33
OdpowiedzUsuńcudowny ciekawe jak to dalej sie potocZy :O weny !!! <33
OdpowiedzUsuńWow ile tutaj się dzieje. Cudowny:*
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam.
Czekam na next
Cudoo *.*. Mam nadzieje że rozdział pojawi sie szybko, a jeśli chodzi o drugiego bloga to ja jak najbardziej bym czytała.. Pozdrawiam ❤️
OdpowiedzUsuńPiszcie dalej kotki :) chciałabym więcej akcji z Mariem Casasem *-* aaa co do Zayna wkurza mnie on troszke niech przemysli co robi żle, a z drugiej strony go rozumiem.. Zeby z tego wyszedł :) czekam na next'a szybkiego, życze weny i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńNo to jak z Next'em ? Za ile??
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to dzieje sie, ojjj dzieje aaaaa dawajcie
Podziwiam was :) zycze Wam weny, udanych wakacji i milego dnia
Czejam z niecierpliwoscia :)
Kurdee jakie wciagajace cudo next
OdpowiedzUsuńkiedy nastepny? :)))
OdpowiedzUsuńJutro powinien się pojawić nowy rozdział :)
UsuńJeeej :* Jak sie ciesze :)
Usuń