piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 15

Powoli docierały do mnie jakieś dźwięki, chyba rozmowy. Chciałam otworzyć oczy ale na aż tyle nie starczyło mi siły. Wydawało mi się jakbym na powiekach miała położone jakieś małe ciężarki, które blokują mi podniesienie powiek ku górze, dlatego odpuściłam i pozostawiłam je zamknięte.
-Kiedy ona z tego wyjdzie?- zapytał jak mi się wydawało Zayn. Na pewno był to Zayn, wszędzie rozpoznam ten ton głosu.
-Nie wiem Zayn, ale myślę, że już nie długo, to uderzenie nie było jakieś straszne. Bardziej martwiłabym się jej pozdzieraną skórą na obydwu kończynach i plecach. Przez pewien czas będzie ją to szczypało i drażniło. Powiesz wreszcie dlaczego dopuściłeś do czegoś takiego? Pytam cię już od trzech dni- mówił jakiś damski głos.
-Caren to co się tutaj stało już nie jest twoją sprawą, masz ją tylko wyleczyć- Caren? Kto to Caren? Nie pamiętam żeby w tym domu była jakaś kobieta. W dodatku ma mnie wyleczyć? To lekarka? Czy bardziej Weterynarz, bo przecież tu traktują mnie jak psa.
-Wiesz, że pomagając ci narażam się i to bardzo, więc należą mi się wyjaśnienia- powiedziała twardo.
-Dobrze- westchnął Zayn- Wtedy kiedy to się stało nie było mnie w domu, więc przestań się na mnie tak gapić do cholery.
-Nie zrobiłeś jej tego ty?- zdziwiła się.
-Co kurwa? Zdziwiona?- zapytał się- To ci dwaj idioci Lukas i Stan ją tak urządzili.
-Wiesz dlaczego? Kazałeś im?
-Nie kazałem! Podobno chciała uciec.
-Chyba się jej nie dziwisz, że chciała uciec- powiedziała ciszej kobieta. Zayn przez chwile się nie odezwał.
-Wcale się jej kurwa nie dziwię- warknął- Ale zacząłem to wszystko więc muszę skończyć.
-Nie musisz.
-A co mam ją teraz wypuścić? Przecież kiedy mnie złapią nie wyjdę z więzienia, nie ma mowy, ona musi tutaj zostać.
-To chociaż bądź dla niej delikatniejszy.
-Chyba w to nie wierzysz- zaśmiał się nerwowo.
-Wierzę. To, że kiedyś ktoś zrobił ci podobne rzeczy, nie oznacza, że wciąż musisz ranić innych. Powiesz mi czy ona ci coś zrobiła?- jakie podobne rzeczy? Nie rozumiałam o czym rozmawiali. Zachciało mi się spać, ale za wszelką cenę próbowałam to powstrzymać, musiałam wysłuchać tej rozmowy.
-Ale ja to lubię i dobrze o tym wiesz. Kiedyś mi pomogłaś i jestem ci za to wdzięczny, ale nie ucz mnie jak mam postępować- mówił zdenerwowany.
-Spokojnie Zayn, tylko mówię, abyś był dla niej bardziej wyrozumiały. Z moich badań wynika, że to dziewczyna o delikatnej skórze, a jej organizm szybko podlega ranom, śladom i siniakom. Wystarczy mocniejszy uścisk dłoni, a pojawi się fioletowy ślad. Przecież ona tak naprawdę nic ci nie zrobiła.
-Ale ja uparłem się na nią. Tak wiem, teraz nie mam wyjścia, muszę to dokończyć.
-Nie musisz. Ty w głębi nie jesteś aż takim potworem- to co powiedziała na końcu było bardzo ściszone.
-A co mam zrobić? Przecież dobrowolnie tutaj nie zostanie, a o wypuszczeniu nie chcę słyszeć.
-Dobrowolnie?- zdziwiła się kobieta- Myślałeś o tym, żeby została tutaj dobrowolnie? Zayn czy ona ci się podoba?- mnie zatkało. Och cholera! Miałabym tutaj zostać dobrowolnie? Przecież to jest absurd. Zgodzić się na takie tratowanie z własnej woli?
-Oszalałaś chyba! Nic z tych rzeczy- jego głos był bardzo drżący, on był zdenerwowany.
-Spokojnie, tylko spytałam. Ciągle na nią zerkasz.
-Dlatego, że sprawdzam czy się nie obudziła.
-Ja tam swoje wiem i widzę.
-Źle widzisz- syknął- Będę musiał jej coś przetłumaczyć.
-Chodzi ci o jej ucieczkę?- zapytała. Zayn nie odpowiedział- Chyba nie zamierzasz jej już karać, widzisz chyba, że dość wycierpiała, przez tych dwóch.
-Oni też mają przejebane- warknął Zayn.
-Za bardzo się denerwujesz, powinieneś brać te leki co ci przepisałam, one pomagały.
-Nie! Kurwa! Nie będę brał żadnych leków i ty o tym wiesz!- krzyknął. Aż się przeraziłam.
-Widzisz Zayn, mam racje- ona nie boi się go tak prowokować? Przecież ja dostałabym od niego w twarz.
-Caren idź już, jeżeli będę ci potrzebował, wezwę cię.
-Dobrze Zayn. Pamiętaj, że ona jest teraz słaba, miej choć odrobinę wyrozumiałości- słyszałam dźwięk jakby klepała go po ramieniu i  zaraz po tym jej kroki odbijały się po podłodze.
-Z tymi lekami to mówię serio- zatrzymała się.
-Idź już!- warknął. Usłyszałam jak drzwi się otwierają, a następnie zamykają. Wsłuchałam się w cisze jaka otoczyła to pomieszczenie i rozpoznałam dźwięk jakby maszyny do pomiarów serca. Czy ja jestem w szpitalu? Ponownie starłam się otworzyć oczy. Udało mi się na niewielkie rozchylenie. Obraz miałam zamazany i nie widziałam niczego wyrazistego. Usłyszałam kilka kroków w moją stronę i z wielkim trudem przekręciłam głowę w prawo. Dopiero wtedy zorientowałam się, że Zayn ciągle tutaj jest, a ja leże na jakimś wygodnym łóżku przykryta niebieską kołdrą. To zupełna odmiana po tylu nocach przespanych na starym kocu i zimnym betonie.
-Obudziłaś się- stwierdził. Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale nie dałam rady. Zaschło mi w ustach.
Mój wzrok polepszył się nieco i mogłam jeszcze bardziej rozchylić powieki. Zauważyłam, że znajduje się w jakimś niewielkim, niebieskim pokoju, na przeciwko mnie są drzwi, po mojej prawej stronie jest duże okno i wyjście na balkon. Kawałek od okna stoi komoda, nad nią wisi lusterko, obok komody stoi krzesło, które wygląda jak ze średniowiecznego zamku, ładnie ozdobione, a siedzenie wydawało się miękkie.
-Możesz mówić?- zapytał swoim chłodnym tonem. Czułam, że cały czas mnie obserwuje. Spojrzałam w jego stronę i zauważyłam, że stoi obok mojej kroplówki. Mam kroplówkę? Pokręciłam głową dając mu odpowiedź. Mimo wszystko spróbowałam coś powiedzieć, otworzyłam wargi.
-Nie- powiedziałam niemal bezgłośnie. Wyraz jego twarzy nic mi nie zdradzał. Był kamienny.
-Spałaś trzy dni, jeżeli cię to interesuje, za niedługo twój stan będzie lepszy- mówił to tak, że pokazywał swoją obojętność. Odwróciłam głowę, aby na niego nie patrzeć.
Może i ja mam coś z głową, ale Zayn jest bardzo przystojny. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie widziałam tak pięknego mężczyzny. Szkoda tylko, że w parze z urodą idzie ten popieprzony styl bycia i charakter. Gdyby on miał inne zachowanie, był choć odrobinę milszy i delikatny byłby idealnym facetem. To głupie wiem. Podoba ci się facet który cię niemalże katuje, który cię porwał, przez którego zawalisz ostatnią klasę, który chce cię zabić. Ale to nie moja wina, on mi się podoba, kiedy ja tego nie chce. Jego wyraziste ostre rysy twarzy, idealne usta, piękne czarne włosy i ciemne brązowe oczy, idealna budowa ciała, wysoki, szczupły, umięśniony.
Wygląda jak bóg, a charakter ma jak szatan...
Czułam się zmęczona, a tak naprawdę nie robiłam nic oprócz leżenia. Moje powieki stawały się coraz bardziej ciężkie, aż w końcu zasnęłam ponownie.
***
-Nie ma mowy!- obudził mnie podniesiony ton głosu Zayn'a. Szeroko otworzyłam oczy i szybko go zlokalizowałam. Stał przy oknie, odwrócony do mnie tyłem i rozmawiał przez telefon. Ubrany był w czarne delikatnie opięte spodnie i czarną bokserkę, która odkrywała jego tatuaże i wyrzeźbione mięśnie.
"Och Kim skończ patrzeć na jego wygląd"- coś tłukło mi się w głowie.
-Nie ma takiej pierdolonej możliwości Michael!- powtórzył Zayn. Ktoś najwyraźniej go zdenerwował- Nie przyjmę żadnego szczeniaka do siebie... To jest za duże ryzyko, na mnie nie licz...Tak ja wiem, że mi pomogłeś, ale w tej sprawie zwróć się do kogoś innego... Victor ostatnio wywalił któregoś, na pewno przyjmie tego gówniarza... Kurwa ile razy mam ci powtarzać że nie ma takiej możliwości?!- znowu się zdenerwował.
-Victor i to jest moje ostatnie słowo. Cześć- rzucił nieźle poddenerwowany i rzucając telefon na podłogę złapał się za włosy i ciągnął  za ich końce. Kiedy przestał wyszła mu całkiem ciekawa fryzura. Zamrugałam kilka razy i zorientowałam się, że Zayn się obrócił. Jak zwykle ciarki strachu przebiegły po moim ciele. Czułam się lepiej niż gdy obudziłam się poprzednim razem i wiedziałam, że on nie odpuści mi tej ucieczki. W głowie układałam już scenariusze mojej kary. Pewnie kajdanki, łańcuchy, pobije mnie pasem.
-Dzisiaj możesz mówić?- zapytał i przeszedł kila kroków w moją stronę. Zastanawiałam się tylko dlaczego tutaj jest?
-Tak Zayn- powiedziałam cicho, bałam się mu odpowiadać, nie wiedziałam czy się zdenerwuje czy nie- Umm czy mogę o coś zapytać?- odważyłam się.
-Pytaj-powiedział sucho.
-Dlaczego jestem tutaj, a nie w...
-Dlatego, że moja znajoma nie chciała się zgodzić abyś na czas swojego złego samopoczucia była tam na dole, uparła się, że chce "wyleczyć" cię tutaj- och i tak po prostu jej posłuchał?
-Ale dlaczego zgodziłeś się na moje "leczenie" skoro i tak chcecie mnie zabić? Czy nie byłoby z głowy?- chyba popłynęłam za daleko. Przygryzłam wargę patrząc na tą pięknie przerażającą twarz.
_________________________________________________________________________
:<
:C

15 komentarzy:

  1. Zajebisty jak zawsze XDDD Już nie mogę się doczekać kolejnego :) <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, nominowałam Cię do Liebster! Więcej u mnie. :* http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo... ale się dzieje... <3
    zapraszam do mnie :*
    http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. O ciekawe co powie Malik XD Mówił, że mu się nie podoba, ale czy na pewno? xd Wgl to lubie tego niegrzecznego Malika, ale teraz chyba zrobi się dla niej miły, no nie? bo na pewno podoba mu się ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny jak zawsze :D
    Do nn i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na next ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ekstra, czekam na kolejną część x / Emily

    OdpowiedzUsuń
  8. O NIE MOGĘ.. to jest takie.. <3
    Boskie jak zawsze *-*
    Na pewno coś w Zaynie pękło :)
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Dam Dam Dammm... A teraz wyzna jej miłość *-* Ola

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę się doczekać następnego *-* <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń