wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 31

Zayn
-Zayn, bardzo ci dziękuję za tego pieska, jest cudowny- powiedziała wesoło Kimberly.
-Cieszę się, że ci się podoba, jak go nazwiesz, a właściwie to ją?- zapytałem odwzajemniając piękny uśmiech dziewczyny.
-Hmm... może... niech to będzie... Asta?- powiedziała wesoło.
-Oryginalnie- zaśmiałem się. Kim również zachichotała, po chwili jednak zastała między nami cisza. Zbliżyłem się do niej i objąłem w pasie. Stanowczym ruchem przycisnąłem ją do swojej klatki piersiowej i przesunąłem ręce w górę jej pleców. Popatrzyłem w te pełne blasku oczy i po chwili złączyłem nasze usta w pocałunku. Chciałem tego już od dawna, a teraz nadarzyła się okazja. Pogłębiłem pocałunek. Wślizgnąłem swój język do jej ust i splotłem nasze języki razem.

***
Strasznie się cieszę, że Kim spodobał się mój prezent. Kiedy Chris odjechał, długo potem razem rozmawialiśmy. Bardzo fajnie nam się razem gadało. Wydaje się być bardzo ambitną i szczerą osobą. Żartowaliśmy razem i śmialiśmy się. Jest taka piękna gdy się uśmiecha. Chciałbym, żeby już zawsze tak było. Żeby ona ufała mi i uśmiechała się do mnie. Ma taki piękny, uroczy uśmiech. Koniec Malik bo jeszcze się zakochasz! Skarciłem się w myślach. Kimberly poszła teraz porozmawiać ze Spencerem, więc sam muszę sobie znaleźć jakieś zajęcie. Postanowiłem pójść do salonu i obejrzeć jakiś film w telewizji. Usadowiłem się wygodnie na sofie. Włączyłem duży telewizor, który wisiał na ścianie i zacząłem skakać po kanałach. Znalazłem jakiś film akcji. Dopiero się zaczynał więc postanowiłem go pooglądać. Wstałem jeszcze, by wziąć sobie coś do picia. Poszedłem do kuchni i nalałem do szklanki zwykłej, niegazowanej wody. Wypiłem wszystko duszkiem i wróciłem do salonu. Zobaczyłem tam Stan'a i Lucas'a. Dosiadłem się do nich. Panowała niezręczna cisza. Nawet sam nie wiedziałem o czym miałbym z nimi gadać. Nie pamiętam ich, a oni jakoś zbytnio też nie są skorzy do rozmów. Oglądałem w skupieniu film. Leciała właśnie scena jak jakiś facet wsiada do samochodu i z piskiem opon odjeżdża. Przypomniało mi się jak Chris tak wczoraj wyjechał z garażu. Miał szybko wrócić, a już nie ma go jakiś czas. Nie wiem czemu, ale miałem jakieś dziwne przeczucia.
-Ej nie wiecie co się dzieje z Chrisem?- zwróciłem się do moich towarzyszy.
-Nie szefie, nie widziałem go ostatnio- odpowiedział Lucas. Co oni mają z tym szefem? Zaczyna mnie to trochę drażnić.
-Wyjechał gdzieś wczoraj i miał zaraz wracać, a nie ma go do tej pory- ciągnąłem dalej.
-Jak szef chce mogę namierzyć jego telefon- zaproponował Stan.
-Nie chcę go szpiegować czy coś ale... trochę się o niego martwię- ostatnie słowa ledwo co przeszły mi przez gardło. Nawet nie wiem dlaczego tak trudno mi przyszło wypowiedzenie ich. Polubiłem tego Chrisa i nie chciałbym żeby coś mu się stało.
-Dobra to ja już idę sprawdzić- powiedział i szybko wyszedł.
Ten film jakoś mi się już znudził. Zacząłem znowu skakać po kanałach, jednak nic ciekawego nie znalazłem. Zaczynało mnie to coraz bardziej wkurwiać. W końcu po jakiś 5 minutach w pokoju z powrotem zjawił się Stan.
-Z tego co tutaj widzę, jest teraz na terenie opuszczonych magazynów na obrzeżach miasta- mówił patrząc na swój telefon- siedzi tam już dobrych parę godzin- dodał.
-Może zabawia się ostro z jakąś panienką- zaczął śmiać się Lucas. Stan po chwili do niego dołączył. Mi jednak nie było wtedy do śmiechu. Przez moment jakby zaczynało mi się coś przypominać. Pamiętam chyba, że kiedyś tam byłem. Nie pamiętam po co, ale wiem, że tam byłem. To co tam widziałem nie było zbyt sielankowe. Było tam pełno... ćpunów i pijaków. Co Chris miałby robić z ćpunami? Coś mi tutaj nie pasuje. 
-Musimy po niego jechać- powiedziałem przerywając ich żarty.
-Nie ma takiej potrzeby szefie. Dajmy się młodemu wyszaleć- nadal się śmiali.
-Jedziemy i koniec!-wrzasnąłem. Oni aż wzdrygnęli się i od razu zamilkli.
-Dobrze szefie- powiedzieli równo.
Zabrałem swoją skórzaną kurtkę i szybko zszedłem do garażu. Za mną szli Stan i Lucas. Wsiadłem do czarnego, sportowego samochodu. Oni wsiedli do drugiego. Wyjechali najpierw, a ja zaraz za nimi. Jechaliśmy dość szybko. W sumie to w takim auteczku to nie da się jechać powoli. Kochałem takie szybkie fury. Gdy jechałem nie zwracałem na nic uwagi. Byłem tylko ja i droga. Mogłem się wtedy odprężyć i zapomnieć o całym, otaczającym mnie świecie. Po jakiś 15 minutach jazdy zobaczyłem w końcu opuszczone budynki. To tutaj. Dokładnie pamiętam te magazyny. Zaparkowaliśmy swoje samochody na uboczu i wysiedliśmy. Zobaczyłem auto, którym wczoraj Chris opuszczał garaż. Wiedziałem, że tutaj jest. Po prostu to czułem. Teraz musimy go jeszcze znaleźć, bo tutejsza okolica do przyjemnych nie należy. Co chwile rozlegały się jakieś stłumione dźwięki, jakby strzału? Ugh.. Musimy szybko znaleźć Chrisa i się stąd wynosić. Obeszliśmy budynek dookoła. Nigdzie go nie było. Musieliśmy wejść do środka. Poczułem w brzuchu dziwne kłucie. Strach? Nie! Czego tutaj się bać. Co się dzieje? Z tego co słyszałem nigdy taki strachliwy nie byłem. No dobra koniec. Muszę się jakoś wziąć w garść. Przełknąłem głośno ślinę i otworzyłem duże, żelazne drzwi. Było ciemno. W powietrzu unosił się zapach dymu papierosowego i pleśni. Krew w moich żyłach zaczęła przepływać coraz szybciej. Po chwili Stan wyciągnął z kieszeni małą latarkę i wręczył mi ją. Szedłem na przód rozglądając się na wszystkie strony. Było tam sporo pomieszczeń. Wszystkie jednak świeciły pustkami. Nagle usłyszałem cichy, stłumiony śmiech. Dobiegał chyba z drugiego piętra. Wskazałem ruchem ręki, żeby Lucas i Stan szli za mną. Weszliśmy po metalowych schodach na górę. Głosy były coraz bardziej wyraźne. Słyszałem jakiegoś faceta. Krzyczał coś w stylu "zabiłeś go, teraz ja zajebię ciebie". Trochę mnie to przeraziło. Szedłem jednak nadal przed siebie. Nie mogłem przecież pokazać, że coś mnie niepokoi. Stałem tuż przed drzwiami pomieszczenia, z którego słychać było już całkiem wyraźne słowa. Obok mnie stanęli moi towarzysze. Dali mi znak, że wejdą pierwsi. Okej, jak tak bardzo chcą to proszę bardzo. Mi to nawet na rękę. Po chwili usłyszałem huk otwieranych drzwi. Ta otwieranych, oni je raczej wyważyli a nie otworzyli. Wbiegli do środka. O kurwa! To co zobaczyłem było okropne. Był tam jakiś facet, który stał z pistoletem w ręce. Jak nas zobaczył to normalnie zamarł. Nie ruszał się, nic nie mówił. No zero tak jakby zobaczył jakiegoś ducha. Stan i Lucas od razu to wykorzystali i rzucili się na niego. Upadł na ziemię, a oni zaczęli okładać go pięściami po twarzy i kopać po brzuchu. Odwróciłem głowę i to co zobaczyłem było chyba jeszcze gorsze. Chris. Wisiał przywiązany za ręce do sufitu. Był cały pobity i chyba nieprzytomny. Po jego ciele spływała krew. Na obu nogach i rękach miał rany postrzałowe. Czy ten świr do niego strzelał?! No pojebany jakiś. Jaki miał w tym cel? Podbiegłem do mojego przyjaciela i zacząłem go cucić. Odwiązałem mu ręce, a jego ciało bezwładnie opadło na ziemię. Czy on nie żyje? Nie, on musi przeżyć. Jest mi bardzo bliską osobą, jest moim przyjacielem. Zacząłem trząść jego ciałem, żeby tylko się ocknął. Jego rany mocno krwawiły. Musimy jak najszybciej go stąd zabrać.
-Zostawcie tego chuja, musimy wziąć stąd Chrisa!- krzyknąłem, a oni momentalnie do mnie podeszli i wzięli na ręce chłopaka.
-Ciebie też kiedyś dopadnę Malik- powiedział cicho tamten facet, wypluwając krew z ust.
Udawałem, że tego nie usłyszałem. Kątem oka zobaczyłem jeszcze, że chyba stracił przytomność, ale jakoś mnie to zbytnio nie obeszło. Szybko opuściłem tamto pomieszczenie i wyszedłem na zewnątrz. Stan i Lucas wsadzali już Chrisa do jednego z samochodów. Podszedłem do nich i powiedziałem, żeby zabrali stąd jeszcze auto, którym tu przyjechał. Zaraz potem sam wsiadłem do swojego wozu.
-Zadzwoń po Caren. Musi zająć się Chrisem- powiedział do mnie Stan.
O w końcu powiedzieli coś mądrego. Czasami im się nawet uda. Wyciągnąłem telefon z kieszeni. W kontaktach wyszukałem numer do Caren i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
-Hallo, Zayn? Coś się stało?- zapytała od razu.
-No właściwie to tak. Chris jest w ciężkim stanie, musisz przyjechać i nam pomóc- zacząłem.
-O matko! Co się stało?- zapytała przerażona.
-Jakiś facet go pobij, a na dodatek jeszcze postrzelił- wyjaśniłem.
-Co ja już z wami mam. Dobra zaraz będę- powiedziała szybko i zakończyła połączenie.
Schowałem telefon z powrotem do kieszeni i odpaliłem samochód. Stan i Lucas pojechali już chwilę temu. Mam tylko nadzieję, że zdążyliśmy na czas i Chris jakoś z tego wyjdzie. Wyjechałem szybko na drogę i wybrałem kierunek, który prowadził do domu.

Kimberly
-Jak się czujesz?- zapytałam troskliwie mojego przyjaciela.
-Niezbyt dobrze, ale jak na razie stabilnie- powiedział i lekko się uśmiechnął.
-To dobrze, musisz teraz dużo odpoczywać- dodałam i chwyciłam jego dłoń w swoją.
-Dobra, dobra, a co z Zayn'em? Odzyskał już pamięć?- zapytał niepewnie.
-Nie i jakoś bardzo się z tego cieszę. Wiem, że to samolubne i w ogóle no ale taki Zayn jest lepszy. Taki miły i dobry. Dał mi nawet wczoraj prezent- odpowiedziałam mu.
-Jaki prezent?- zapytał zdziwiony i lekko podniósł głowę. Zaraz ją jednak opuścił, bo był jeszcze słaby.
-Normalnie nie uwierzysz. Dał mi małego szczeniaczka, żebym "nie czuła się samotna"- zaśmiałam się.
-Nie żartuj- chłopak posłał mi uśmiech.
-No mówię serio. Mogę ci go nawet pokazać- powiedziałam i szybko wyszłam z pokoju.
Nie słyszałam nawet co powiedział Spencer. Pobiegłam do swojego pokoju, gdzie na łóżku spała moja psinka. Wzięłam ją ostrożnie na ręce i wyszłam na korytarz. Było tutaj jakoś tak pusto i cicho. Nikogo nie ma w domu? Dziwne. Ciekawe gdzie pojechali? No dobra to nie moja sprawa. To oni są u siebie i mogą robić co chcą, a ja tu jestem tylko "gościem" jeżeli można to tak nazwać. Szybko wróciłam do mojego przyjaciela. Leżał nadal w tej samej pozycji, wpatrzony w sufit. Usiadłam na krześle i wyciągnęłam do niego ręce, na których trzymałam Astę. Ta od razu wskoczyła na łóżko i wtuliła się w bok Spencera.
-Wow ale słodki- zaśmiał się i pogłaskał psa.
-To jest ONA i ma na imię Asta- powiedziałam udając powagę.
-No dobra, dobra- uśmiechnął się- Ale on ci JĄ dał tak za nic?- zapytał.
-Powiedział, że chciał mi w ten sposób podziękować, że przy nim jestem. Ale wiesz, ja zawsze chciałam mieć psa, więc teraz nie narzekam- zaśmiałam się znowu.
Nagle usłyszałam za drzwiami głośne dźwięki. To byli chyba Stan i Lucas. Czemu oni się tak drą?! Co się tam dzieje? Po chwili dołączył do nich także głos Zayn'a. Krzyczał. Trochę się przestraszyłam. Co mogło się stać?! Może odzyskał pamięć i teraz będzie się na mnie wyżywać? Nie no proszę tylko nie to, błagam.

                                                                                                                                               
Hejcia, jak się podoba rozdział 31? :)
Wiemy, długo czekałyście, ale w końcu się opłaciło, bo rozdział już jest xD
Przepraszamy za ewentualne błędy i zachęcamy do dalszego odwiedzenia naszego bloga i komentowania. Pozdrawiamy :*



20 komentarzy:

  1. Ooo God! Fajna akcja i wgl :) świetny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. super czekam na next (oby jaknajszybciej)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Ja dzisiaj tak krótko ;) Rozdział jest naprawdę super. Bardzo cieszę się, że Zayn i reszta zdążyli uratować Chrisa, mam tylko nadzieję, że obrażenia nie są jakieś poważne i przeżyje. Czyżby Zayn zakochiwał się w Kim? Byłoby naprawdę fajnie. Mam tylko nadzieję, że nie zacznie jej znowu krzywdzić. Rozmowa Kim i Spencera związana z psiakiem była super ;)
    Bardzo dziękuję za rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Buziaki i do następnego :*
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. PS. Link do mojego bloga, ZAPRASZAM : http://rabel-storry-hs.blogspot.com/

      Usuń
  5. Jak zawsze boski rozdział. Weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany!!!
    Cudo *-*
    Nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Głupia ta dziewczynka, oj naiwna i głupia.

    ...się zastanawiam czy aż tak jej sie popierdoliło w główce już od tego wszystkiego, czy aż tak sie patologicznie zakochała (bo normalna miłość by do takiego czegoś nie doprowadziła), czy może po prostu jest taka tępa/głupio naiwna.

    Gratki, bo opowiadanie to po prostu kosa. Jestem cholernie ciekawa nexta, wciągnęłaś mnie i to jak - przeczytalam wszystko w jakieś dwa dni, wliczając szkołe, lekcje, chate i znajomych wyciągających cie z "opierdalania sie" na chacie, a więc ukłony mistrzu.
    / Nowy czytelnik - Smite


    błagam cie - powiedz, że przeczytałaś smajt, nie "smite" xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, że zostawiacie dobre opinie, to serio bardzo miłe. Chciałyśmy znowu przypomnieć, że TO OPOWIADANIE NIE PISZE JUŻ POPRZEDNIA AUTORKA od dłuższego czasu, tylko my :) Serio bardzo się staramy, żeby podobały się wam rozdziały, a to troszkę denerwuje. Większość czytelników nadal myśli, że fanfiction jest pisane przez tą samą autorkę, a tak nie jest. To tyle z naszej strony. Dziękujemy za miłe komentarze :))

      Usuń
  8. jrju jakbym chciala zeby jemu juz ta pamiec wrocila wolalam tamtego zayna a nie tego !!! oddajcie starego zayna !!!!;)))???

    OdpowiedzUsuń
  9. super. ciekawe kiedy zayn odzyska pamięć?:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział <3
    BARDZO bardzooo ciekawy <3 !

    OdpowiedzUsuń
  11. Wolę jak Zayn żyje w nieświadomości :) Suuuper rozdział! xo / Emily

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny! Mam nadzieję, że jeśli Zayn odzyska pamięć będzie taki jak teraz

    OdpowiedzUsuń
  13. Next next next next jak najszybciej <3<3

    OdpowiedzUsuń
  14. cudowny, wszystko czytałam od początku i jestem po wielkim wrażeniem. Ale niech Zayn wróci tak ostry i wgl :D Kocham go takiego ;)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Daga xoxo

    OdpowiedzUsuń
  15. Błędów jakoś nie wyłapałam, ale mniejsza z tym xD
    Rozdział tak emocjonujący! Tak bardzo zastanawiam się czy Zayn odzyska pamięć a raczej się to stanie, ale kiedy? :o
    Nie przedluzam i lecę dalej <3

    OdpowiedzUsuń