środa, 8 października 2014

Rozdział 23

-Okej, jak chcesz- powiedziałam i odeszłam na swój koc.
-Ej no ... nie obrażaj się, Kim- wyszeptał.
Odwróciłam się jednak do niego plecami i siedziałam tak przez chwilę. Słyszałam ciche szepty padające z jego ust. Wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że Zayn nie może dowiedzieć się, że się znamy, bo nie wiadomo co mógłby zrobić.
-Ej Spencer- przywołałam go.
-No?
-Jak Zayn tu przyjdzie musimy udawać, że się nie znamy ok?
-Spoko, ale dlaczego?- nie mógł zrozumieć o co mi dokładnie chodzi.
-Boję się, że mogłoby mu się to co najmniej nie spodobać- uśmiechnęłam się lekko.
-Okej, czyli się nie znamy- chłopak również się do mnie uśmiechnął.
W tym właśnie momencie usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Popatrzyłam na Spencera i gestem ręki pokazałam żeby był cicho. On tylko pokiwał głową. Usiadłam oparta plecami o ścianę, podkuliłam nogi i czekałam co będzie dalej. Do pomieszczenia, jak zwykle trzaskając drzwiami wpadł Zayn. Popatrzył tylko przelotnie na mojego przyjaciela, który obolały leżał pod ścianą i podszedł do mnie. Momentalnie poczułam jak moje serce przyśpiesza, a w mojej głowie tworzyły się już różnego rodzaju scenariusze co teraz ze mną zrobi.
-W końcu się obudziłaś złotko-powiedział do mnie i chwycił moją brodę.
Zacisnęłam zęby i próbowałam się wyrwać, jednak ten uderzył mnie w policzek. Zamknęłam oczy z bólu.
-Przestań!- usłyszałam cichy krzyk Spencera.
Zayn popatrzył na niego widocznie wkurwiony. Podszedł w jego stronę szybkim krokiem i podniósł go do góry za bluzę. Spencer był bardzo poobijany, więc musiało go to boleć, Zayn pewnie właśnie tego chciał, ale on nie dał nic po sobie poznać. Mój przyjaciel został przyparty do ściany i otrzymał kilka uderzeń kolanem w brzuch.
-Coś ty kurwa powiedział?!Nie odzywaj się nieproszony! Rozumiesz?!- wydarł się Zayn.
Spencer popatrzył na niego, jednak nic nie odpowiedział. Brązowooki  wkurzył się wtedy jeszcze bardziej niż przedtem. Uderzył go pięścią w twarz i ponowił pytanie.
-Rozumiesz?!- wykrzyczał.
-Tak- powiedział Spencer i otarł ręką krew wypływającą z jego nosa.
-No ... mam jeszcze jedno pytanie- powiedział jakoś dziwnie łagodnie.
-Znasz ją?!- tym razem wykrzyczał wskazując na mnie.
-Ymm ... nie Zayn, widzę ją pierwszy raz w życiu- skłamał.
Brunet nic już nie powiedział tylko pokiwał znacząco głową. Po chwili podciął Spencerowi nogi, tak że ten z wielkim hukiem upadł na ziemię. Zayn tym razem zbliżył się znów do mnie. Przykucnął obok miejsca, na którym siedziałam i spojrzał mi w oczy. Spuściłam wzrok, bo jego czekoladowe tęczówki przyprawiały mnie o dreszcze. On tylko cwaniacko się zaśmiał i zbliżył swoje usta do mojego ucha. Wstrzymałam na chwilę powierzę.
-My zabawimy się później- wyszeptał, a ja aż cała zadrżałam. Poczułam jak na mojej szyji zaciska się obroża, już kiedyś miałam "przyjemność" mieć ją na sobie. Zayn zostawił ją na najdłuższym łańcuchu więc mogłam się swobodnie poruszać. Kiedy skończył zapinanie mnie do tego ustrojstwa wstał i wyszedł z pomieszczenia. Odetchnęłam z ulgą, ale bałam się tego co nastąpi później.

Zayn
Coś mi tu nie gra. Mam jakieś dziwne przeczucie, że tych dwoje jednak się zna. Ale to i może lepiej. Zaśmiałem się w duchu, a w mojej głowie zaczynały tworzyć się już kolejne "wspaniałe" pomysły na sprawianie bólu innym.
-Lucas, chodź tu!- wykrzyczałem.
-Tak szefie?-przybiegł szybciutko jak mały piesek.
Lubiłem to, lubiłem jak ludzie się mnie słuchali, a jeszcze bardziej lubiłem jak się mnie bali. 
-Na jutro masz się dowiedzieć wszystkiego, ale wszystkiego o tym chłopaku, którego tutaj ostatnio przywieźliśmy. Zrozumiano?!
-Tak szefie, da się zrobić- powiedział i odszedł.
Poszedłem do kuchni. Zabrałem się za robienie czegoś do jedzenia dla Kimberly i Spencera. Robiłem to raczej niechętnie, ale już trudno. Takie śmiecie jak oni też muszą żreć. Zrobiłem po kilka kanapek z masłem, do kubków nalałem mleka i zaniosłem im. Wszedłem do pomieszczenia, w którym siedzieli. Słyszałem, że o czymś rozmawiali, ale gdy tylko mnie zobaczyli przerwali. Patrzyli na mnie z przerażeniem. Frajerzy, boją się mnie, zaśmiałem się tylko i rzuciłem w ich kierunku tacki z jedzeniem.
-Żreć!- rzuciłem tylko i wyszedłem.
Pokierowałem się w stronę salonu. Usiadłem na skórzanej kanapie, przy szklanym, niskim stoliku. Nie mogłem się, już doczekać, aż Lucas wróci i wszystko mi opowie. Jak się okaże, że tych dwoje się jednak zna, to dopiero wtedy zacznie się prawdziwa zabawa. Ach to będzie cudowne- pomyślałem. Wstałem i podszedłem do niewielkiej szafki wiszącej nad telewizorem. Otworzyłem ją, a ze środka wyciągnąłem działkę amfetaminy. Wziąłem mały foliowy woreczek do ręki i pokierowałem się spowrotem na kanapę. Wysypałem biały proszek na stolik, a z kieszeni wyjąłem papierowy banknot. Uformowałem z narkotyku kreskę, a banknot zwinąłem w rurkę i przystawiłem do nosa. Pociągnąłem powietrze, a razem z nim do moich nozdrzy dostała się amfetamina. Odprężony oparłem się o kanapę i włączyłem telewizor. Nie za bardzo interesowało mnie to co akurat puszczali. Patrzyłem w ekran pustym wzrokiem. Nagle czyjś donośny głos wyrwał mnie z namysłu.
-Szefie, wiem!- do salonu wszedł Lucas.
-No to gadaj- odpowiedziałem sucho.
-To jest syn tego znanego prawnika Johna Hoovera. Chodzi do prywatnego liceum, do tej samej klasy, co ta dziewczyna co jest z nim w celi- zaczął wyjaśniać.
-Wiedziałem, wiedziałem kurwa!- wykrzyczałem.
-Dobra robota, możesz odejść- powiedziałem i wskazałem na drzwi.
-Dziękuję szefie, ale jeszcze jedno. Chodzą plotki, że ci dwoje mają się ku sobie- powiedział z cwaniackim uśmieszkiem.
-A to jeszcze lepiej- odpowiedziałem i zatarłem dłonie.
Wstałem z miejsca, zawołałem do siebie Stana i razem zeszliśmy do piwnicy.

Kimberly
Spencer siedział obok mnie, kiedy usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Nie zdążył się nawet ode mnie odsunąć, bo do pomieszczenia wparowali Zayn i Stan. Patrzyłam na nich przerażonym wzrokiem. Na prawdę się bałam, nie wiedziałam co teraz będzie.
-Stan!- krzyknął Zayn i ruchem głowy wydał jakieś polecenie.
Stan podszedł do Spencera i szarpnął go za bluzę. Ten podniósł się, a zaraz po tym wisiał już przypięty do tych okropnych kajdanek. Bałam się co teraz z nim zrobią i to na moich oczach. Nie chciałam patrzeć jak robią mu krzywdę, jednak nic nie mogłam zrobić.
-Okej Stan, wyjdź- powiedział Zayn, a tamten posłusznie wykonał jego rozkaz.
Nic z tego nie rozumiałam, dlaczego tamten wyszedł, Dlaczego nie pomaga Zaynowi w dalszej "pracy"? Moje przemyślenia nie trwały jednak zbyt długo, bo brązowooki podszedł tym razem do mnie i szarpnął mnie mocno za obrożę, która cały czas tkwiła na mojej szyi. Syknęłam z bólu, jednak mimowolnie wstałam na nogi. Zayn wpisał kilka cyferek na zamku od obroży i nagle poczułam, że coś ciągnie mnie do tyłu. Co się dzieje?! Okazało się, że łańcuch się skraca. Kilka pojedynczych łez spłynęła po moim policzku i właśnie wtedy poczułam mocne uderzenie w policzek.
-Przestań ryczeć, jeszcze nie masz powodów do płaczu!- wykrzyczał brunet obok, którego stałam.
Widziałam, że jego źrenice są widocznie powiększone. O nie, znowu ćpał, to już po mnie. Tysiące myśli wędrowało po mojej głowie. Bałam się i to strasznie. W końcu poczułam mocny uścisk za nadgarstki, a zaraz po tym czułam, że zaciska się na nich jakaś lina. Zayn tak mocno ją zawiązał, że nawet nie mogłam ruszyć rękoma.
-Pora na długo wyczekiwaną przeze mnie zabawę- powiedział i popatrzył na mnie, a zaraz potem na Spencera, który nadal wisiał zapięty w kajdanki.
Spojrzałam przelotnie na mojego przyjaciela, widziałam w jego oczach bezsilność, a pojedyncza łza spływała właśnie po jego policzku. W końcu podniósł głowę  i spojrzał w moją stronę.
-Zostaw ją! Chodź do mnie, ale ją zostaw!- wykrzyczał do Zayna.
-Oj nie martw się tobą też się zajmę, ale najpierw pobawię się z twoją przyjaciółeczką- odpowiedział mu z pogardą w głosie.
Czyli, że on wie. Jak się tego dowiedział? Właśnie tego się bałam, że jak się dowie to się na nas wyżyje. Nagle poczułam dłonie Zayna na mojej brodzie. Podniósł ją tak żebym popatrzyła w jego oczy. Nie chciałam na niego patrzeć, nienawidziłam go. Wyrwałam głowę, a on tylko oblizał usta.
-Chciałem delikatnie, ale jak ty taka jesteś, to załatwimy to inaczej- powiedział i szybkim ruchem zerwał ze mnie dolną część mojego ubioru, a zaraz po chwili nie miałam na sobie kompletnie nic.
-Nie proszę- błagałam go, wiedziałam jednak, że on nie odpuści.
-Kładź się suko!- krzyknął i popchnął mnie na podłogę, tak, że upadłam na kolana.
-Przestań, puść ją chuju!- słyszałam krzyki i szarpanie się Spencera.
Zaczęłam płakać. Zayn stanął przede mną i rozpiął rozporek. Czułam się taka upokorzona. W sumie to nie był pierwszy raz, kiedy mnie krzywdził, ale zawsze byliśmy sami, a teraz jest tutaj Spencer, mój najbliższy przyjaciel. Nie chciałam żeby na to wszystko patrzył, po prostu się wstydziłam. On nie miał innego wyboru, musiał to oglądać. Zayn wyciągnął ze spodni swojego członka. Przybliżył mi go do ust i zmusił, żebym włożyła go do środka. Spencer cały czas krzyczał i próbował się wyrwać z kajdan, a ja płakałam i nic więcej.
-Ssij mała dziwko!- rozkazał mi Zayn.
Nie chciałam tego robić. Zaczęłam cofać głowę. Jednak na próżno. Poczułam jak męskość chłopaka twardnieje w moich ustach. W końcu Zayn wyciągnął go. Popchnął mnie jednak znowu i tym razem leżałam już na brzuchu z rękami związanymi za plecami. Prosiłam go żeby tego nie robił, żeby przestał, ale on jakby był głuchy. Chwycił mnie ręką za biodra i podniósł je do góry, żeby ułatwić sobie dostęp. Mocnym i szybkim ruchem wszedł we mnie. Znowu poczułam ten okropny ból w kroczu. Zayn zaczął ruszać się rytmicznie w przód i w tył, co jakiś czas pojękując. Ja również mimowolnie wydałam z siebie kilka pojedynczych jęków. Mimo wszystko czułam bardzo przyjemne uczucie. Wygięłam swoje ciało w łuk z ogarniającej mnie rozkoszy. Jednak jednocześnie, nadal czułam wstyd i wstręt. Zayn nie przestawał poruszać swoim ciałem. Złapał mnie rękoma za kark i oparł swoje ciało o moje. Wydawał z siebie różne odgłosy. W końcu poczułam wewnątrz mojego ciała mokrą ciecz. Oznaczało to upragniony koniec tych tortur. Brunet wyszedł ze mnie i zasunął rozporek, a ja opadłam bezsilnie na podłogę. Oczy miałam nadal napełnione łzami. Czułam się jak zwykła tania dziwka. Słyszałam także bezsilne łkanie mojego przyjaciela. To musiał być dla niego okropny widok. Tym bardziej, że wiem, że on coś do mnie czuje. To wszystko moja wina. Nieumiejętnie przekręciłam się na plecy. Widziałam, że Zayn odpina kajdanki z rąk Spencera, a ten opada z hukiem na ziemię. Powiedział mu coś na ucho. Musiało to nieźle wkurzyć mojego przyjaciela, bo aż zacisnął pięści i chciał nimi uderzyć Zayna, jednak ten był szybszy i wymierzył Spencerowi serię ciosów i kopniaków. Zamknęłam oczy z przerażenia. Chciałam to jakoś przerwać, ale nie mogłam. Byłam związana, a do tego naga. Leżałam tylko i na to wszystko patrzyłam. Czułam dziwny piekący ból w sercu. Rozpłakałam się. Próbowałam wstać, jednak Zayn znowu do mnie podszedł. Rozwiązał mi ręce, oraz wpisał kod uwalniający mnie z obroży, poczułam wielką ulgę.Strasznie bolały mnie nadgarstki. Szybko jednak ubrałam swoje rzeczy i od razu podbiegłam do leżącego pod ścianą Spencera. Potrząsałam go za ramiona, próbując go jakoś obudzić. Jednak moje wysiłki miały marne skutki. Zayn tylko zaśmiał się chamsko i opuścił piwnicę trzaskając drzwiami.
                                                                                                                                                               
O jeju sorki, że to tak długo trwało, ale pisałyśmy już na asku, że mamy tyle nauki, że masakra. Musicie to też zrozumieć :) Mamy nadzieję, że rozdział się podoba i że nagrodzicie naszą prace komentarzami ^^
Prosiłyście, żebyśmy pisały kiedy będą następne rozdziały, więc następny rozdział powinien pojawić się na weekendzie, ewentualnie na początku najbliższego tygodnia.
Do następnego :*








19 komentarzy:

  1. Zayn jest serio okropny ;_; Świetny rozdział, jak zawsze! :) x Czekam na kolejny xo / Emily

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne:-) Dodaj szybko następny:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zayn ty frajerze! Masz sie zmienić! Rozdział świetny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja pierdole!
    Tyle emocji! Co się w ogóle tam stało?! Zayn! Myślałam ze się już zmieniłes a tu co?! Kurwa.. i Kim i Spencer przeżywają coś najgorszego... właśnie tego się obawiałam.. że Zayn dowie się ze Kim i Spencer się znają..
    Zajebisty, :)

    OdpowiedzUsuń
  5. FAJNYYY!!!! niech Zayn już stanie się mniej agresywny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdzial to kolejne potwierdzienie na to, ze to bardzo dobrze, ze przejelyscie tego bloga :3 swietnie piszecie i oby tak dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział jest świetny czekam na następny :) Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  8. O nie.... Zayn ty debilu.... Co ty jej robisz? I jeszcze.Spencer :/ biedny :c ale Kim bardziej ... No jej...
    Świetny rozdział, cudnie napisany. Dziękuję Wam :*
    Do następnego <3
    N:***

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie żebym coś mówiła, ale pod tamtym rozdziałem piszecie zeby Zayn był bardziej agresywny a tu żeby był łagodniejszy. I gdzie tu logika?!
    Co do rozdziału, no to świetny :* weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahahaha zadajemy sobie to samo pytanie :D
      pozdrowionka :*

      Usuń
  10. Supcio :)) czekam na next xD frajer zayn xD

    OdpowiedzUsuń
  11. podoba mi sie na 54318006524585237832254322% hehehe xd oby tak dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zayn jest okropny ;___; ale tak ma byc, jest dobrze!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam takie opowiadania. Cieszce sie, ze znalazlam tego bloga bo kocham takie historie. Widze, ze dodajecie szybko rozdzialy i nie trzeba czekac miesiacami na kolejny. Bede stalym bywalcem tutaj. Juz nie moge sie doczekac kolejnego. Pozdrawiam. /M

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham, kocham, kocham :) kiedy nastepny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny :D Mam nadzieje że Zayn w końcu zmądrzeje :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubie tego bloga, czekam na nastepny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mega *.* nwm co mogę napisać.... Jesteście wspaniałe po prostu i oby tak dalej :*
    Ps. Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń