sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 18

Nie do końca byłam pewna czy oznajmił mi, że "będę dziwką Zayn'a" czy, że już nią jestem. W głowie panował wielki bałagan i bilion pytań, czy dobrze wybrałam. Ale jakby popatrzeć na to z drugiej strony, opcja zostania tutaj na zawrze nie zmieniłaby mojej sytuacji. W gruncie rzeczy i tak byłabym więźniem, ale nie Zayn'a tylko Chrisa. Jedyne co było lepsze od mojej aktualnej sytuacji to to, że Zayn by mnie już nie skrzywdził. BYŁABYM Z CHRISEM. Przecież ja nie czuje nic do niego poza pewnego rodzaju sympatią. To on mówił, że ja mu się "podobam".  To wszystko mnie przytłaczało. Nie wiedziałam co robić, co myśleć i nie wiedziałam co mnie czeka dalej. Co zrobi Zayn gdy będzie miał pewność, że Chris już się do mnie nie zbliży? Na pewno nie czeka mnie nic przyjemnego. Wierciłam się z boku na bok aby znaleźć jakąś wygodną dla siebie pozycję, ale nic z tego. Rozdrażniona wszystkim usiadłam na łóżku i odpięłam ze swego ciała wszystkie kabelki, te od całej aparatury i ten od kroplówki też. Urządzenie zaczęło dziwnie pikać więc szybko pod nie podeszłam i wyłączyłam z kontaktu. Wreszcie zapanowała cisza. Zorientowałam się, że na sobie mam długie czarne spodnie od dresu i biały podkoszulek z coca-coli. Przeczesując włosy rękoma wstałam z łóżka i podeszłam pod okno. Nie wiem co mną kierowało ale spróbowałam je otworzyć. Jednak nie dało się. Było zamknięte, a przy klamce była maleńka klawiaturka. Świetnie mają nawet okna na kod. Gorzej niż więzienie, tam to mają kraty i marzenia o ucieczce są ograniczone, a ja tutaj tylko tracę nadzieje. Denerwowała mnie jedna myśl. Nigdy już w tym domu nie porozmawiam z nikim normalnym i to z własnej woli, to ja tak wybrałam. Głupia ja? Czy mądra ja?
Wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Słońce zachodziło już za horyzont przez co kolor nieba był różowy. Widok piękny, ale szkoda, że podziwiam go z tak przeklętego miejsca. Swoją drogą gdzie ja jestem? Co to za miejscowość? Kraj? Miasto? Na pewno to nie Bradford, śmiem twierdzić, że to nawet nie Anglia. Dom jest ładny, wokół domu też ładnie, ale w sercach właścicieli już nie. Wspięłam się na parapet i usiadłam opierając się o kawałek ściany prostując nogi. Gdybym mogła choć na chwilę zobaczyć brata i mamę, gdybym mogła z nimi porozmawiać chociaż przez telefon to by mnie umocniło, wtedy na pewno wierzyłabym z całego serca, że mnie ktoś uratuje, że stąd ucieknę, a już z najbardziej niemożliwych rzeczy wierzyłabym, że Zayn się zmieni, nie będzie takim okropnym człowiekiem, że okaże serce i pozwoli mi odejść i już nigdy nikogo nie skrzywdzi. Ale to tylko moje głupie myśli. Ciesze się, że Zayn nie potrafi w nich czytać bo domyślam się, że sprałby mnie na kwaśne jabłko, albo coś jeszcze gorszego.
Siedziałam i patrzyłam w szybę już spory kawał czasu kiedy drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły wyrywając mnie z zadumy. Zwróciłam głowę w tamtą stronę i ujrzałam w nich Zayn'a. No bo kogo innego? Popatrzył na mnie marszcząc brwi, a ja już się przeraziłam tym co może mi zrobić.
-Dlaczego wstałaś?- spytał chłodno- Nie powinnaś tego robić- dodał.
-Wiem, przepraszam Zayn, musiałam rozprostować nogi- bąknęłam cicho i powoli ściągnęłam nogi z parapetu i z niego zeskoczyłam chwiejąc się niebezpiecznie. Na szczęście za mną była ściana i wyeliminowała możliwość upadku. Nie czułam się najlepiej, byłam senna i otępiała. Zayn popatrzył na mnie zimnym wzorkiem i wszedł głębiej zamykając drzwi.
-Połóż się póki masz taką możliwość- rozkazał i ostrzegł mnie. Kiwnęłam głową i szybko wślizgnęłam się na łóżko. Podszedł i przypiął mi z powrotem kroplówkę. Rozchylił mój T-shirt ukazując dekolt i wpiął guziczki od tej całej aparatury po chwili włączając ją do prądu. Kiedy to robił był delikatny, albo po prostu to mi się wydawało. Sama już nie wiedziałam co jest naprawdę, a co wyobraźnią. Patrzyłam na jego twarz uważnie aby móc cokolwiek z niej wyczytać. Nie udało się jednak. Mogę tylko stwierdzić, że jest nieźle popapranym, przystojnym draniem.
-Dlaczego się tak patrzysz?- zapytał, przez co się wystraszyłam i moim ciałem wstrząsnął dreszcz.
-Ja.. Po prostu... Nie wiem...- powiedziałam jąkając się. No bo co mogłabym mu powiedzieć?
-Nie wiesz?- zakpił, a ja pokręciłam przecząco głową.
-Nie myśl Kimberly, że zawsze będziesz sobie tak leżeć i  nie myśl, że to co było już do ciebie nie wróci, nadal jesteś tutaj dla mojej przyjemności i dla mojej zachcianki. Sama tak wybrałaś, więc radzę ci zachowuj się tak jak ja tego oczekuje. I lepiej dla ciebie i dla Chrisa, że będziecie trzymać się od siebie z daleka, bo następnym razem już nie będę taki wyrozumiały. Następnym razem bez wahań zabiję was oboje- powiedział przyprawiając mnie o kolejne ciarki- Rozumiesz?
-Tak Zayn- pokiwałam głową i wzrok skierowałam na ścianę. Nie chciałam tego, ale z mojego oka spłynęły dwie małe łzy. Ja czuje, że powoli zaczynam wariować. Nawet nie mogę się kontrolować. To co robię, robię wbrew swojej własnej woli.
-Nie masz o co ryczeć, więc tego nie rób- warknął. Nie odezwałam się nic. Cisza trwała jakąś chwile.
-Dlaczego mi to robisz, dlaczego nie możesz mnie stad wypuścić? Co ja ci zawiniłam? Nie rozumiesz, że ja miałam plany na życie, chciałam skończyć szkołę, chciałam wyprowadzić się od ojca, chciałam żyć z dala od tej jego polityki, chciałam znaleźć miłość mojego życia, mężczyznę mojego życia, być przy jego boku, żeby mnie tulił, całował, kochał, dbał o mnie, chciałam tego, a ty odebrałeś mi wszystkie marzenia, wszystkie plany. DLACZEGO?!- powiedziałam z wyrzutem i sama podziwiałam siebie za odwagę i zganiłam za głupotę. Zayn popatrzył na mnie zszokowany. Nie spodziewał się po mnie tego wybuchu, widać było to w jego oczach. Pierwszy raz coś z nich wyczytałam.
-Nie ma czegoś takiego jak miłość- warknął i skierował się w stronę drzwi. Z całej tej mojej rzeki słów wyłapał tylko to, że wspomniałam o miłości?
-Mówisz tak bo nigdy jej nie doświadczyłeś, gdybyś chciał, miałbyś dziewczynę, która by cię pokochała takim jaki jesteście i nie musiałbyś robić tych okropnych rzeczy, zależałoby ci tylko na jej szczęściu, na waszym szczęściu, ale widać, że ty tego nie chcesz- zawołałam za nim, na co się zatrzymał. "Teraz mnie zabije"- pomyślałam.
-Ty nic kurwa nie wiesz, nie wiesz jakim jestem i czego chce!- krzyknął, ale starałam się odgonić strach który mnie sparaliżował.
-Mimo tego wszystkiego co mi zrobiłeś i tak wiem, że w głębi jesteś dobry, wierzę że potrafisz być dobry i opiekuńczy, mógłbyś mieć cudowną dziewczynę, która dałaby ci miłość, która by cie kochała, dbałaby o ciebie i sprawiała, że byś się uśmiechał- powiedziałam. Chciałam go złamać, chciałam żeby przyznał mi racje, chciałam żeby w to uwierzył to była moja ostatnia nadzieja na uwolnienie się z tego domu.
-Nie!- zaprzeczył. Miałam wrażenie, że on nie chce tego słuchać, tak jakby to sprawiało mu ból.
-Tak- powiedziałam twardo.
-Nie wkurwiaj mnie Kimberly, bo zmuszasz mnie do złamania danego słowa- syknął ostrzegawczo. Jakiego słowa? Dał komuś słowo? Że niby co?
-Możesz mnie bić, możesz mnie zabić, ale ja zdania nie zmienię. Mógłbyś mieć lepsze życie, gdybyś się o to postarał, gdybyś chciał. Wiem, że coś w przeszłości wpłynęło na twoje życie i to cie niszczy, a ty widocznie nie chcesz się od tego odciąć, a szkoda- widziałam po nim, że jest zdenerwowany, widziałam jak trzęsły mu się ręce, jak zaciskał szczękę, jak starał się unormować oddech.
-Jutro wracasz do piwnicy- rzucił chłodno i trzasnął drzwiami. Czy w tym domu to jakaś tradycja? Ciągle ktoś nimi trzaska, a mnie to powoli zaczyna irytować. Skoro i tak wracam do piwnicy postanowiłam znowu odpiąć te denerwujące maszyny. Tak jak wcześniej, aparatura zaczęła wydawać głośniejsze dźwięki, więc szybko pociągnęłam za kabel odcinając dopływ zasilania. Zostawiłam tylko kroplówkę, bo ona aż tak bardzo mi nie przeszkadzała. Zastanawiało mnie jedno. Jak to możliwe, że Zayn nie uderzył mnie za to czego się dopuściłam? Czy to może tylko mój sen? Nie czekałam na odpowiedź. Poprawiłam poduszkę na łóżku i ułożyłam się na lewym boku. Wiedziałam, że sen przyjdzie nie długo.
Zayn
Nie wiedziałem co się ze mną działo. Słowa tej dziewczyny wpłynęły na mnie bardzo, bardzo, bardzo.  Nie mogłem odgadnąć czy byłem  zły, wystraszony, wkurwiony, zdziwiony. Nie mogłem, nie dałem rady tego odgadnąć. Wróciłem do swojej sypialni i zrzuciłem z siebie koszulkę bo czułem, że robi mi się gorąco. Nikt nigdy nie był na tyle odważny aby powiedzieć mi coś takiego prosto w oczy. Nikt nie był odważny, bo bał się tego co mógłbym mu zrobić, a w przypadku Kimberly nic nie zrobiłem. Dlaczego?! Co się ze mną kurwa dzieje, że nie mam ochoty nad nią się znęcać, ani nie mam ochoty jej zabijać? Dlaczego kurwa jej spojrzenie sprawia, że czuję w sobie coś dziwnego?! Szybkim krokiem poszedłem do łazienki i opłukałem twarz lodowatą wodą, aby mnie orzeźwiło. Spojrzałem w lustro, a z mojej twarzy spływały krople przezroczystej cieczy lądując na moje ciało i podłogę.
-Ona kurwa nie miała racji Zayn- powiedziałam do swego odbicia. Nie mogła mieć racji. Miłości nie ma, nie mógłbym mieć, dziewczyny która by mnie pokochała bo nie ma czegoś takiego jak słowo "kochać", nie ma czegoś takiego jak uczucie czy miłość, tego NIE MA! Zaskoczyła mnie swoją odwagą. Jak ona była w stanie powiedzieć mi takie słowa, zwłaszcza po tym co jej robiłem? Nie mieści mi się to w głowie.
Powiedziała, że ona wierzy, że mógłbym być dobry. Ale to nie prawda nie jestem i nigdy nie będę!
Wewnątrz mnie wszystko wrzało. Nawet nie zauważyłem jak mocno zaciskam ręce na bokach umywalki, dopóki nie poinformował mnie o tym delikatny ból  w nadgarstkach. Oderwałem dłonie i jeszcze raz opłukałem twarz zimnym potokiem wody. Nie miałem pojęcia co robić, aby się uspokoić. Po kilkunastu minutach zmagań z samym sobą postanowiłem na coś czego nie robiłem tyle czasu. Zszedłem po schodach na dół do salonu. Akurat było pusto więc miałem spokój, miałem szanse na myślenie, na uspokojenie się.
Znalazłem się przy barku i niepewnie wyciągnąłem butelkę whisky i małą szklankę. Usiadłem na kanapie i odkręciłem butelkę. Powąchałem alkohol. "Zayn nie pij, wiesz, że zmiękniesz"- mówiło mi coś w środku, ale zignorowałem to. Musiałem się napić, nie chciałem ćpać, nie chciałem być agresywny, musiałem się uspokoić, ogarnąć, a to było jedyne wyjście. Nalałem bursztynowej cieczy do kwadratowej szklanki i przechyliłem jej zawartość. Napój pokonał drogę od mego gardła do żołądka dając dziwnie przyjemne wewnętrzne ciepło. Skoro ta szklanka weszła gładko, szybko nalałem następną. Potem była następna, a za następną kilka innych. Czułem, że w głowie zaczyna mi szumieć. Czułem, że alkohol zaczyna mieć nade mną przewagę i pojawiło się to co zawsze. Chęć śpiewania, śmiania się, bliskości i rozluźnienia. Wstałem, nogi same zaczęły mnie prowadzić do schodów, a później w ich górę. Nawet nie wiedziałem, ale znalazłem się przy drzwiach za którymi śpi dziewczyna, która doprowadziła mnie do tego stanu. Kręciło mi się w głowie, ale mimo wszystko nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Było ciemno. Spojrzałem na łóżko i zrobiłem kilka chwiejnych kroków w tamta stronę. Spała.
______________________________________________________________________
Hej hej ho, ROZDZIAŁ TAKI REFLEKSYJNY, więc dialogów mało :)

21 komentarzy:

  1. Pierwsza ! Jeeej <3 Rozdział superowy <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. UUUUUUUU pijany Zayn to miły Zayn XDDD Już nie mogę się doczekać kolejnego <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Nononono, ja czekam na więcej! Pisz dalej dziewczyno. :D Piękny rozdzial, jest po prostu piękny. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ♥ nie mogę się doczekać nn :) ♥ ♡ ♥ ahhh i ciekawe co Zayn zrobi ! :DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział boski błagam szybko o kolejny bo mam wrażenie że będzie zajebisty..

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam. Czekam z niecierpliwością na nastepny:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale świetny!! super rozdział, czekam z niecierpliwością na następny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super <3 ale się dzieje :*
    zapraszam do mnie...
    http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju jeju Zayn upity i.miły :D Chcem kolejny rozdział szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O ja pierdziele.. :o
    Dziwię się, że Kim odważyła się powiedzieć Zaynowi te kilka słówek na temat miłości i to jeszcze po tym co on jej zrobił! Ona jest po prostu odważna! :D
    A co teraz będzie? Co Zayn jej zrobi? On jest pijany, wooow! XD
    Z niecierpliwością czekam na nexta i oczywiście na Deep też!
    Kocham i weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG CZEKAM NA NEXTA DODAJ SZYBKO!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. no no Zayn xd <3 kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Boski czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny! Czekam na kolejny rozdział x / Emily

    OdpowiedzUsuń
  15. Swietny *o*
    w wolnej chwili zapraszam do siebie :) http://wind-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Uuu super rozdział *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. Supcio rozdział czekam z niecierpliwością na następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekam na next ! Świetnie piszesz ! :* Pozdrawiam i ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chce nastepnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny!!! Teraz pewnie gdy się obudzi on będzie jej mówił prawdę. Już nie mogę się doczekać następnego!!!

    Wiktoria

    Xx

    OdpowiedzUsuń